Poszedlem na ten film z banalnego powodu: w ircowym quizie kumpel zadal pytanie o zawartosc filozoficznych watkow w Matrixie. Ktos odpowiedzial : GNOZA. To mnie podpalilo. Siedzialem w kinie i nakladalem na tresc "Matrixa" moja wiedze o gnozie i moja znajomosc tworczosci P.K.Dicka. Super! Kocham watek falszywej rzeczywistosci. Ludzie probujacy przebic sie przez omam, zlude, iluzje by rozpoznac co jest sednem rzeczywistosci. W gnozie to zly demiurg tworzy swiat iluzji. W "Matrixie" za iluzoryczna rzeczywistosc odpowiadaja maszyny. I jest to rzeczywistosc wirtualna. Tak wiec filozoficzna doktryna majaca prawie 2000 lat pomieszana jest z wspolczesnym watkiem. Lubie taki eklektyzm.
Wlasciwie moglbym swoja interpretacje jeszcze snuc dluzszy czas ale strasznie glosno w mojej pracowni - nie daja mi sie skupic. Napisze wiec krotko : film jest SWIETNY. Spodoba sie kazdemu, kto zna tworczosc Dicka lub interesuje sie gnoza we wspolczesnym wydaniu.