Ta matka... i właśnie tak powstają seryjni mordercy. Choć tutaj teoretycznie zaczęło się od uderzenia w głowę i tak samo (chyba) skończyło - uderzeniem w głowę. Jak każdy niskobudżetowy film - jedyny w swoim rodzaju. Obejrzałam, bo rower + makabryczne klimaty = pociągające połączenie.