Tytułowa MAY to pozbawiona przyjaciół, osamotniona, ale dziwaczna dziewczyna. 65 minut to rozteki MAY i próba nawiązanie kontaktu ze światem. Ta część filmu jest najciekawsza - bo inteligentna i nie pozbawiona szczypty humoru. Potem film wchodzi w średnio udane koleiny horroru.Niby czuć, iż jest to połączenie FRANKENSTEINA i CARRIE,ale mnie to nie przekonuje. Mimo,że ostatnie 25 minut jest krwawe i przepełnione aktem desperacji i paranoii to nie przemawia do mojej duszy - a co ciekawsze nie jest straszne. W sumie jednak MAY to w miarę udane, choć bardzo specyficzne kino. DLA KONESERÓW.