Taki film powinien być w pierwszej dziesiątce, a nawet pierwszej piątce. Nawet najwięksi oponęci zgodzą się, że film to ponadczasowe arcydzieło! Dlaczego tak późno (19 lat) po premierze, pojawił się w Polsce?
Bo ja wiem... Po ocenach i komentarzach spodziewałem się jakiegoś urwania dupy przy oglądaniu tego filmu. I właśnie jestem po seansie a dupa cały czas na swoim miejscu. Na pewno jest to film nietypowy, niecodzienny, być może nie da się o nim szybko zapomnieć ale u mnie jakoś nie wywołał mega-ekstazy. Ma ciekawe sceny, momenty zmuszające do refleksji, ale z drugiej strony czy to aż takie arcydzieło?
Wiem że na pewno nie podobały mi się dialogi, strasznie sztuczne i przeestetyzowane. Gra aktorska dobra, inna kwestia to kreacja głównego bohatera. "Ho, ho, ho, ho". Biorąc pod uwagę że to rok 71 wypadałoby bić brawa na stojąco ale patrząc trzeźwo na film który po prostu obejrzałem to powiem że się nie jaram.
Faaaaak! te dialogi mają takie być, wpisują się w "sztuczną i przeestetyzowaną" konwencję filmu! ;D
Moja własna dupa urywa się i uciaka przy każdym seansie ;]
Wiem że mają takie być. Gdyby wyszły takie 'niechcący' to dopiero byłaby wieś. Ale zgodzisz się że to że to taki zamysł i 'tak miało być' to niestety nie oznacza że automatycznie musi mi się to podobać. Bo mi się nie podoba i tyle.
po seancie ''testosteronu'' i ''lejdis'' urwanie dupy murowane. powinieneś się skoncentrować na kinie łatwym, przyjemnym i bez przesłania. natomiast ocenianie takich filmów jak ''mechaniczna pomarańcza'' pozostaw znawcom.
Ech, polska mentalność. "Jak ktoś ma inne zdanie od mojego to znaczy że jest idiotą. A ja jestem znawcą." W takim razie gratuluję znawcy, współczuję rodzicom. Ja niegodny :(
Poprawiłeś mi dziś humor po trudnym egzaminie, dzięki za to.
I gwoli ścisłości - przesłanie tego filmu jest naprawdę proste do odczytania. Nie podoba mi się po prostu styl tego filmu, gwałci moje poczucie estetyki.
Po pierwsze- nie znam się na polskiej mentalności, ponieważ nie jestem Polakiem, a po drugie- nie nazwałem Cię idiota. Więc przestań niepotrzebnie konfabulować. Jednak nie byłbym sobą,, gdybym nie powiedział że wkurzają mnie osoby, które w sposób autorytarny piszą bzdury na temat filmów, o których nie mają zielonego pojęcia. Jestem wielkim fanem książek Burgessa i uważam, że film Kubricka jest jedną z najbardziej udanych ekranizacji w historii kina. Dlatego jeżeli jednak musisz popełnić swoją opinią na temat tego filmu, to rób to rzetelnie i z sensem. Do tego dochodzi niepotrzebna fiksacja analna. To ciągle mówienie o dupie i gwałcie. ŻENUA!!! I na sam koniec. Napisałeś, że ten film koliduje z Twoim poczuciem estetyki. Jednak wychodzi na to, że odsyłacz do filmów ‘’Lejdis’’ i ‘’Testosteron’’ był jak najbardziej uprawniony. Dlatego w duchu chrześcijańskiego ekumenizmu i dbając o dobro Twojego poczucia estetyki- żarliwie zachęcam do oglądania rodzimych produkcji. Z edukacyjnego punktu widzenia mogą Ci się przydać podczas kolejnych egzaminów.
Pozdrawiam
"Jednak nie byłbym sobą,, gdybym nie powiedział że wkurzają mnie osoby, które w sposób autorytarny piszą bzdury na temat filmów, o których nie mają zielonego pojęcia."
Excuse mua ale moje prywatne odczucia na temat filmu to 'bzdury'? Autorytarne? No chyba że w zakresie mojej własnej głowy. Tak, tam ja jestem panem :)
Ja nie mam nic do 'przesłania' tego filmu(wręcz przeciwnie, jest tu pomysł, jest głębia i dobrze), nie przedstawiam interpretacji która mogłaby zostać uznana za bzdurę. Ja piszę o moich subiektywnych odczuciach(wiesz co to subiektywizm? To jak już wiesz to przyjmij do wiadomości że subiektywizm jest normalny, naturalny i jest go dużo więcej w świecie niż tzw. obiektywizmu) względem filmu który wszyscy tak zachwalają a dla mnie nie był taki genialny właśnie dlatego że nie odpowiada mi jego klimat. I chyba nie musi? Odpowiedz mi na to pytanie.
Książki nie czytałem, podejrzewam że podobała by mi się dużo bardziej niż ten film, zapewne kiedyś do niej zerknę. Nie sądzę aby to zmieniło moje odczucia względem ekranizacji ale kto wie...
BTW - kino zagraniczne nie kończy się na Kubricku ;) bo takie można odnieść wrażenie przy Twoim przewrażliwieniu na punkcie 'Testosteronu' czy 'Lejdis'(masz jakieś kompleksy z męskością że tak do tych filmów pijesz?).
I wiesz, ja też nic do Ciebie nie mam, nie będę Ci ubliżał dlatego że Tobie się podoba film który mi nie tak bardzo(i vice versa), ale jak ktoś sam o sobie pisze że jest 'znawca' bo uznał coś za arcydzieło to mnie to zawsze ciekawi co też w głowie takiego człowieka siedzi.
Panie Pretorianin, jesteś wielkim fanem Burgess'a a nie rusza Cię to, że szanowny pan Anthony nie szczędził gorzkich słów na temat ekranizacji jego dzieła? Uważał wręcz, że film jest chybiony, gdyż krzywdzi wymiar etyczny książki. Ja również cenię Burgess'a i boli mnie to, że tekst, który miał swoją zwartą konstrukcję został przez Kubricka okrojony (brak ostatniego rozdziału). Robert Stiller wznowił niedawno "Mechaniczną..." i umieścił w niej esej Anthonego Burgess'a, w którym znajduje się też parę słów na temat filmowej adaptacji - odsyłam; wznowienie nosi tytuł "Nakręcona pomarańcza"
Poza tym wszelkie ekranizacje narzucają jedną interpretację (reżysera) zwalniając odbiorcę z aktywnego udziału jaki ma miejsce w obcowaniu z dziełem literackim - smutne, zwłaszcza, że w czasach kultury obrazkowej na porządku dziennym.
Panie Szanowany lapka Kot zapewne się doskonale orientujesz, że wielcy artyści mają swoje humory. Np. Kafka kazał po swojej śmierci spalić wszystkie rękopisy, ponieważ za życia uważał się za marnego pisarza. Film z reguły jest skróconą i dosyć luźna interpretacją książki. Tutaj chodzi bardziej o wizję reżysera i przesłanie, jakie chce przekazać odbiorcy niż wierne trzymanie się pierwowzoru. Gdybym chciał obejrzeć na srebrnym ekranie wierną kopię książki to, osobiście wolałbym sięgnąć po raz kolejny po pierwowzór literacki. Nie możemy, a nawet nie powinniśmy oczekiwać od reżysera dosłownego zekranizowania całej książki, ponieważ reżyser powinien mieć prawo do swobodnej wypowiedzi. Natomiast pisarz sprzedający prawa do ekranizacji powinien liczyć się z tym, że twórca filmu zinterpretuje jego dzieło niezgodnie z jego oczekiwaniami. Dla mnie jest to coś oczywistego i rozprawianie o tym nie ma większego sensu. Jeżeli widziałeś Stalkera Tarkowskiego, to wiesz, o czym piszę. Kubrick nadał książce nową formę i inną wymowę, ale sens pozostał ten sam. Nie twierdzę, że lepszą czy gorszą, ale na pewno inną. Mnie osobiście obraz, który wykreował w swoim filmie zachwyca bardziej niż książka. Łowca androidów i Mechaniczna pomarańcza są dla mnie krokami milowymi w kinematografii. Te 2 filmy w dość zawoalowany sposób stawiają pytania i udzielają odpowiedzi na ważne zagadnienia filozoficzne z zakresu egzystencjalizmu. Ale o tym przy innej okazji. Reasumując dodam tylko, że Scottowi i śp. Kubrickowi pozostawiam(czas przeszły zamierzony)swobodę artystyczną, ponieważ są wielkimi twórcami i mam do nich 100% zaufanie. Chciałbym dożyć czasów, kiedy rodzime miernoty zbliżą się przynajmniej w 10% do ich poziomu. Dla mnie Kubrick to sacrum i nie, dlatego, że krytycy zachwycali się jego filmami, ponieważ mam to szczerze mówiąc w d... ale dlatego, że stworzył niepowtarzalny i nieporównywalny z innymi reżyserami styl. Styl epatujący prekursorskimi środkami wyrazu. A tak na marginesie to, adaptacje takich książek jak Łowca androidów, Mechaniczna pomarańcza, Imię róży, Walka o ogień, Most na rzece Kwai, Lśnienie, Lot nad kukułczym gniazdem uważam za lepsze od swoich książkowych pierwowzorów. Dla mnie są bardziej scenariuszami filmowymi niż dziełami epickimi
Nie miałbym nic do zarzucenia gdyby film był interpretacją książki, lecz niestety nią nie jest. Kubrick wkroczył w teren twórczy pisarza - "grzebał" w wymiarze etycznym; pokazał swoją filozofię, którą zbudował na cudzej materii, przy czym jego przesłanie kłóci się z tym co miał do powiedzenia Burgess. Owszem, Kubrick ma prawo (jak każdy artysta) przekazywać odbiorcy swoją "prawdę", ale nie za pomocą cudzych środków sprawiając, że powstają dwa dzieła ambiwalentne - prawdziwe (Burgess) i sfalsyfikowane (Kubrick). Kubrick nie adaptował książki, lecz ukradł środki Burgess'a, ażeby użyć ich do swojej wypowiedzi - sprzecznej z Burgess'em. Dobrze, że wspomniałeś o Kafce - jakoś pasuje do tego, o czym piszemy. Kafka zabronił wydawcom umieszczania w jego utworach jakichkolwiek ilustracji, zakazał inscenizacji swoich dzieł, ponieważ zdawał sobie sprawę, że w ten sposób dookreśla się warstwy w literaturze nasuwając odbiorcy jakąś interpretację. Każda ekranizacja robi to z premedytacją.