Nie dać się zwieść. Medicus to przesłodzony romans dla kobiet. Na dodatek aktorzy z dolnej półki.
Jedynie Kingsley trzyma forme.
Nie. Film przygodowy nie musi zawierać scen akcji z bronią palną. FIlm przygodowy był w pierwszych 20-30 minutach filmu. Osobiście uważam przedstawioną historie bardzo naciąganą, pomimo "historyczności" zdarzeń. Pierwsza negatywna rzecz jaka rzuciła mi się w oczy to niewarygodny zbieg okoliczności w jakim główny bohater odnalazł swojego mentora, a dokładnie na ulicy w momencie kiedy jakaś ważna osobistość wyrzuciła go z budynku. Ten wielki medyk przyjmuje go pod swoje skrzydła z przypadku.
Cała jego podróż również była naciągana. Nie wierzę, że bez żadnego przygotowania podróżował razem z Arabami, a Ci mu tłumaczyli rzeczy, które dla przeciętnego araba powinno być znane(np tłumaczenie kim była ta zgraja na koniach co pozabijała wszystkich w wiosce...)
No i romans, który mnie dobił. Cały film przypominał opowieść wyjętą z harlequina. Podczas choroby czytał książki swojej "księżniczce", a potem scena gdzie zanosi ją na jakiś dach... po co to wszystko było ukazane? Znacznie lepiej byłoby ukazanie całego romansu w sposób bardziej subtelny, a główną skupić się na prostych rzeczach, które aż rzucają się w oczy. W szczególności jak szybko zaznajomił się z wszystkim co niezbędne aby funkcjonować w arabskim świecie. No i dodam jeszcze, że najlepsze 2 wątki zostały potraktowane w 20minut, czyli:
1. Sama podróż z Anglii do Persji.
2. Odnalezienie lekarza z Persji.
To jest materiał na cały film i można byłoby zrobić dwie części.
Niestety w zamian dostajemy obraz, który został przyspieszony, a wszystkie elementy przedstawiono w bardzo skrócony sposób. Ocena 5/10 przeze mnie jest i tak mocno zawyżona, ponieważ film jest bardziej nastawiony na kobiecą widownie. Zdjęcia i kostiumy zasługują na te naciągane 5/10. Aczkolwiek cały filmu uważam za zmarnowany potencjał.
Czyli pierw mi ubliżasz, że szukam w filmach "strzelania z karabinów", a teraz odsyłasz mnie do książki. Niewiem co może zmienic przeczytanie książki w sprawie filmu i tego, że jest nastawiony na przeciętnie ukazaną historie romansu. Wszystko byłoby ok, gdyby w opisie filmu była o tym wzmianka, bo z filmem przygodowym mało to ma wspólnego, a tak samo z historycznością zdarzeń, bo scena kiedy ten cały wielki medyk znajduje chłopaka na ulicy jest absurdalna.
Nic mi nie wiadomo na temat, aby opisana historia zdarzyła się naprawdę. Jest to jak sądzę fikcja literacka osadzona w historycznych realiach. No i bez przesady z tym ubliżaniem, zadałem tylko pytanie.
ogladalem zwiastun w kinie przed innym filmem i bardzo mi sie spodobal. Ale jeszcze nie ogladalem
podstawowe pytanie jakie powinien sobie zadać widz nie brzmi "jaki jest ten film?" tolko "po co go zrobiono?"....tylko po zadaniu tego ostatniego pytania mozna dostrzec własciwy sens fabuły....nie ma teraz filmów które tworzy sie bez celu albo tylko dla sukcesu kinowego...myślta ludzie odrobine
zgadzam sie ale zeby wiedziec "po co go zrobiono" to trzeba go zobaczyc i samemu ocenic. Dokladnie kazdy film pocos jest tworzony i tylko tworca najlepiej wie co on ma przekazac no i jeszcze widz ktory to dostrzeze.
Pytasz po co zrobiono ten film. Zrobiono go po to, aby reżyser, aktorzy, kamerzyści i cała reszta mieli co do garnka włożyć.
Jak 99% filmów. Warto też zadać pytanie po co człowiek chodzi do kina. Ano po to, żeby mógł przestać na chwilę myśleć o zapełnianiu garnka, gdy ten jest już pełny.
I te cele są ze sobą zupełnie zbieżne.