Nastawilam się na ten film i nieco rozczarowalam. Może i historia wciągająca, ale w 100%
przewidywalna. Wiele nieścisłości i uproszczeń. JakRob dotarł do Persji, nie znając języka, nie mając
mapy ani pojęcia o świecie, a przede wszystkim nie mając pieniędzy? Jako cyrulik zarabiał raczej
marnie. Jak mógł udawać żyda, nie znając języka ani podstawowych zwyczajów żydowskich?
Zydowka hiszpańska, która czyta baśnie arabskie (po jakiemu?)? I znając zwyczaje swojego narodu i
karę, jajka jej grozi tak po prostu pewnego dnia rozstawia nogi przed przygodnie poznanym
chłopakiem nic o nim praktycznie nie wiedząc. A wszystko to w krajobrazach wyczarowanych
fotoszopem plus gotyckie zamki w 11 w.
Żaden z bohaterów nie ma żadnych dylematów moralnych, jak jest zły, to do końca, jak dobry, to
jeszcze i mądry, i piękny. Dlaczego mąż Rebeki nie zabrał jej ze sobą uciekając? Chyba stać go było?
Ale w przeciwnym wypadku ktoś z widzów mógłby uznać, że to żona i główny bohater robią
świństwo, a przecież nie o to chodzi, bo to oni są dobrzy, a on zły.
Bajka dla dużych dzieci, nic poza tym.
Wszystkie (prawie) odpowiedzi na te pytania znajdziesz w książce na podstawie której film powstał. Z tego co piszesz wnioskuję, że film nie dorówna moim oczekiwaniom po przeczytaniu książki ...
hmm, akurat w czasie długiej podróży do Persji nawet z nudów można się nauczyć języka. Całej podróży nie mogli pokazać, bo film trwałby godzinę dłużej. No a Rebecca czyta baśnie po arabsku - w końcu w XIw. Hiszpania jest arabska, a tamtejsi Żydzi jako kupcy, bankierzy czy złotnicy muszą znać arabski
Na dworze Bujidów nie mowiło się po arabsku lecz po persku. Nie jestem pewien ale Basnie 1001 Nocy chyba tez powstaly w jezyku perskim a nie arabskim. Dodam ze to sa zupelnie inne jezyki. To juz polskiemu blizej do perskiego zwlaszcza w XI w.
Celna uwaga, co do "Baśni..." masz chyba rację. Perski to była taka łacina świata arabskiego. Skoro Rebecca podróżowała do Persji, to pewnie perski znała, podobnie jak przewodnicy prowadzący karawanę. Zatem Rob mógł najpierw nauczyć się arabskiego, a potem perskiego
Film dla osoby która nie czytała książki jest bardzo ciekawy (obserwowałem znajomych podczas seansu co nie mieli przyjemności czytać powieści Noaha Gordona ), a z mojej perspektywy to film w niektórych wątkach poszedł absolutnie na skróty w stosunku do książki ale byłem na to przygotowany, bo kto by upchał 560 stron książki w 2,5godziny i miało to jakiś sens.
Zgadzam się, nie czytałem książki i jestem filmem zauroczony.
Teraz z chęcią zajrzałbym do książki, ale póki co brak czasu.
Ja tam oko przymknalem na te niescislosci, o ktorych piszesz. Chcialem sie dac porwac wielkiej przygodzie. Lecz niestety czekalem, czekalem, aż film sie skonczyl i okazal sie byc prosty i prymitywny jak budowa cepa. Za to wizualnie byl dosc dobry. Taki film powiedzmy przygodowy na niedzielne popoludnia w telewizji.
zgadzam się absolutnie, wielki plus za przedstawienie świata w tamtych czasach. Bardzo byłem ciekaw zakończenia filmu jak przeczytałem że nie będzie ,,rudej Szkotki" we fabule przedstawionej na wielkim ekranie i nie zawiodłem się wyszło nie źle chodź za łatwo osiągnął upragniony cel główny bohater.
Wielkim plusem tego filmu jest to że nie wrzucono do jednego worka calego "swiata islamskiego" tamtej epoki. W wiekszosci filmow jest kalka - ciemna Europa kontra wspanialy, arabski, muzulmanski swiat. Tymczasem to wcale nie bylo tak. Awicenna (Ibn Sina) i wielu innych uczonych tamtego okresu musielo czesto uciekac przez religijnymi purystami a gdyby zyli obecnie to tez by mieli problemy w wiekszosci krajow muzulmanskich bo byliby posadzani o herezje, bluznierstwa i apostazje. PonadTo zostalo pokazane choc co do szczegolow to jest fatalnie ze zgodnoscia historyczna.
"Dlaczego mąż Rebeki nie zabrał jej ze sobą uciekając?"
Bo myślał, że jest zarażona i bał się o swój tyłek? Miała gorączkę jak Rob po nią przyszedł, można więc przypuszczać, że już wcześniej coś z nią zaczęło się dziać i szanowany małżonek ją olał.