dlaczego na końcu gdy dotknąl jej reki, było wszystko ok? nie miał wizji.. czy dlatego że ona też była w stanie śmierci klinicznej kiedyś... nie bardzo wiem jak się odnieść do tego...
Wydaje mi się, że właśnie przez to iż ona też 'przeżyła' śmierć. Na to wychodzi ;)
no oczywiscie, ze oto chodzi... przeciez jak Marie byla u Doktor Rousseau, to ta lekarka sama jej powiedziala, ze Marie nie zyje...
Raczej to nie to. Przecież za pierwszym razem, gdy dotknął jej przy podpisywaniu książki, miał wizje.
Sądzę, że wyjaśnienie jest mniej racjonalne - może ostatnie doświadczenia spowodowały, że nauczył się "to" kontrolować, w końcu z jakiejś przyczyny losy trójki bohaterów splątały się. A może po prostu stara, odwieczna przyczyna - miłość? ;p w końcu film "trochu" mistyczny jest :)
a może gdy raz już z kimś się połączy, później już to nie następuje ? z drugiej strony George (M. Damon) gdy z każdym się łączył porozumiewał się ze zmarłymi, jeśli dobrze zinterpretowałem, i z tego co zauważyłem wyjątkiem była chyba tylko ta francuska dziennikarka, a następnie pisarka.
no niby tak ale wiesz o co mi chodzi ? że, przychodził ktoś do niego bo chciał się porozumieć z żoną/córeczką/czy z bratem a z tą francuską pisarką sprawa była ciut inna. nie wiem, może faktycznie sam sobie to komplikuję jednak tak to odebrałem po krótkim zastanowieniu się. zostaję jednak przy takiej wersji o jakiej wspomniałem wcześniej wydaje mi się, że gdy raz z kimś się połączy, później już to nie następuje ? jak sądzisz ?
a no tak, faktycznie! czyli moja teoria obalona, nie mam juz nic do powiedzenia. ; D
Wkurzyło mnie to zakończenie, i ma wielki minus raaaany..;/ Tak bardzo dobry temat a tak spiepr#@% po prostu tego nienawidzę jak ktoś ma dobry pomysł a wykonanie i cały film do dup
Tłumaczę końcówkę.
Kobieta której ręki dotknął przeżyła śmierć kliniczną, z jej opowieści wynikało, że stan jaki osiągnęła w momencie tzw. śmierci klinicznej był uczuciem błogim, opisywanym przez nią jako lewitacja, czyli ogólnie coś przyjemnego, jednak czując co dzieje się w świecie rzeczywistym.
On ciągle traktowany był wizjami osób martwych chcących nawiązać kontakt z osobami których dotykał, bezustannie zmuszany był do bycia łącznikiem między ludźmi a duchami, zwykle w tragicznym kontekście co psychicznie go męczyło.
W momencie gdy on i ona stykają się dłońmi on nie obcuje z duchami lecz z uczuciem błogości jaka towarzyszyła jej w momencie gdy porwała ją fala. Jest to więc dla niego wybawienie od przekleństwa jak sam to nazywa medium i jest jedną z niewielu kobiet, z którymi może żyć "normalnie", bo kontakt z nią prowadzi do czegoś przyjemnego a nie do tego czego zwykł doświadczać.
Dla niej z kolei on jest osobą, która ją rozumie bo przecież przeszedł przez to co ona - Przeżył własną śmierć.
Bardzo trafna interpretacja końcówki - popieram całkowicie.
A co do innych forumowiczów odnoszących się sceptycznie do filmu: na tego typu kino trzeba się przede wszystkim dobrze nastawić, a obraz oglądać w skupieniu i odpowiednim klimacie. Film porusza ważne kwestie, nie tylko życia i śmierci, zależności i relacji miedzy poszczególnymi niespokrewnionymi se sobą ludźmi, ale też kwestie miłości i odnajdywania własnego celu w życiu.
jak dla mnie to magia miłości, pasowali do siebie, nic do siebie nie mieli, ona nie potrzebowała seansu, a on po pierwszym dotyku wiedział już wszystko o niej, gdy dotyka ją po raz drugi oni wiedzą już wszystko o sobie, są w sobie zakochani, nie mają potrzeb no coś takiego może zamotałem, tak czy siak piękny film:)
Dokladnie to samo chcialem napisac i to jest jedyna sensowna, wrecz jedyna oczywista odpowiedz na pytanie zalozyciela tematu. Przynaleznosc gatunkowa tego filmu jest niejasna bo zaczyna sie jako kino katastroficzne, by pozniej wymieszac dramat z thrillerem, powoli zmierzajac ku familijnemu fantasy, na romansie konczac, co pociaga za soba rozne odczucia i oczekiwania widzow - dlatego ludziska maja problem z koncowka. A nie powinni, gdyby te oczekiwania odsuneli na bok i pozwolili fabule "toczyc sie o wlasnych silach" (raz wiekszych, raz mniejszych).