Myślałam, że zasnę przez ten film wcześniej niż zwykle. Zero jakiejkolwiek gry aktorskiej, więcej emocji jest w "Trudnych sprawach". Do tego to całe nagrywanie... Rozumiem, The Blair Witch Project wyszedł, całkiem ciekawie to wyglądało, tylko chyba dlatego, że cała akcja działa się w lesie i aktorzy byli przekonywujący. A tutaj? Matka się śmieje przy wywiadzie, koleżanka kochająca Megan tańczy pod restauracją i drze się jak nienormalna. Na kolana powaliło mnie 20 minut w tych lochach. Nie wiem jak wy, ale ja na bank wyzywałabym gościa od najgorszych i chciała rozszarpać, a nie ulegała i jeszcze go prosiła. W ogóle WTF, skąd to nagranie? Porwał ją, nagrywał, wrócił i wrzucił kamerę do śmietnika? Przeszukiwanie terenu pod mostem musiało się odbyć kilka dni po porwaniu, a on więził ją na pewno znacznie dłużej.
Jednym słowem słabo, bardzo słabo, zasługuje na 1 albo 2. Ale musiałam dać taką a nie inną ocenę, gdyż obiecałam sobie, że nie ocenię niżej niż na 5 filmu, który chociaż na sekundę mnie przestraszy, haha :D