Dech w piersi zapiera początek filmu, gdy surrealizm miesza się z rzeczywistością, piękna dunst, kiedy leży na brzegu rzeki i naga oddaje się melancholii...piekna muzyka pieści moje uszy, a dobrze prowadzona kamera ukazuje obrazy, które są ukojeniem dla moich zmęczonych pracą oczu. Von Trier to iluzjonista, a takim konću świata można marzyć i śnić...