Śmierć jako nić jednocząca różne charaktery? Ciekawe stwierdzenie. Ja odebrałem Melancholię w ten właśnie sposób. Dwie siostry o różnych charakterach, inaczej podchodzące do życia (Justine introwertyczka i Claire twardo stąpająca po ziemi.. tylko ta ziemia w końcu jej się rozpada...). Mężczyźni ukazani jako słabi ludzie. Grota, która ma chronić okazuje się wspólnym grobowcem. Jest w tym filmie kilka wspólnych wątków z Antychrystem - natura kontra człowiek. Człowiek kontra natura człowieka - Justine próbuje być i przeciw naturze i przeciw ludzkim normom. To do niczego ją nie zaprowadza - jedynie do pojednania się z zagładą, wręcz spółkowania (scena jak leży nago w świetle planety). Jest jeszcze dużo wątków w tym filmie które zachwycają. Moja subiektywna ocena 10/10. po "Drzewie życia" drugi film roku jaki oglkądałem.
Pozdrawiam
Dodatek
Ten film jest też odpowiedzią na wszystkie te filmy katastroficzne o końcu świata. Lars bawił się pewnie wiedząc, że większość ludzi pójdzie na ten film aby zobaczyć koniec świata. Miała być wielka rozpterducha (sądząc po niektórych "recenzjach") - na to się niktórzy nastawili. Ale logika podpowiada, że jak film ma tytuł "Melancholia" to nie bedzie to Speed czy Urodzeni mordercy (chodzi o montaż i ilość zdjęć). Dlatego Lars na konferencji miał taki dobry nastrój - kto się nie zmelancholił ten się zanudził i niezrozumiał ...10/10
pozdr
Niestety jak widać po tym forum wielu ludzi z logiką nie jest za pan brat, więc rozczarowało się faktem, że tym razem Bruce Willis nie uratował Ziemii.
Widzę elloko90, że masz nieco inny gust niż większość.
Więc postaw się w ich miejscu masz iść obejrzeć fajny film o "melancholii", zajmujesz sobie spokojny deszczowy jesienny wieczór, a tu dostajesz typową "rozpierduchę" typu Rambo?
Jak ocenisz taki film? ;p
Gdy się wybieram na jakiś film to przynajmniej staram się zdobyć minimum informacji na jego temat, a wystarczy spojrzeć na nazwisko reżysera by być pewnym, że na Armagedon II nie ma co liczyć.
No dokładnie.
Dla mnie akurat ten film okazał się dokładnie tym czego oczekiwałem i co miałem nadzieję obejrzeć.
Chodziło mi o hipotetyczne postawie się w postawę kogoś kto oglądał ten film, nie trafiając w kino dla siebie.
Ale co to znaczy kino dla siebie? Bezmyślną rozrywkę w stylu Jackass czy innych amerykańskich komedii? Bardziej mnie martwi, że ludzie zamiast zastanownienia się, poszukania jakiegoś wyjaśnienia co ten film przekazuje, patrzą na kino zupełnie bez refleksyjnie. I niestety to dotyczy nie tylko tej dziedziny sztuki, gdy coś nie jest podane na tacy a przesłanie nie wali obuchem odbiorcy w łeb to wszyscy narzekają, że taka sztuka nie ma żadnego przekazu. Ale żeby ten przekaz zrozumieć trzeba użyć mózgu i wiedzy na temat kultury. Jeśli widzę, że większość ludzi nie potrafi czytać żadnej formy kultury i liczy na proste, oczywiste dzieła to czarno widzę przyszłość.
I nie ma co bronić ludzi którzy w kinie szukają jedynie rozrywki, bo to zubaża społeczeństwo jak i samą kulturę.
Myślę, że patrysz na to wszystko z niewłaściwego punktu widzenia. Ludzi refleksyjnych zawsze było w porównaniu z motłochem dużo mniej. Dlaczego miałoby się to kiedykolwiek zmienić? Aby istniał dobry smak, musi też istnieć zły smak. "Wyższa" kultura i sztuka wymaga również "niskiej", albo przynajmniej "niższej" kultury.
Kultura masowa bynajmniej nie zubaża kulturę wyższa. Tak samo jak niesmaczne cukierki nie sprawiają, że dobre cukierki tracą smak.
A co do społeczeństwa: większość ludzi to bezduszne małpy. Więc czego wymagasz od zbiorowości małp? Dla mnie społeczeństwo nie istnieje. Istnieją tylko ludzi, z którymi chcę rozmawiać oraz ludzi, którymi gardzę (i oni mną rownież).
Nie ma co naprawiać świat. Lepszym doradcą jest melancholia i krótki żywot.
Masz racje, proporcje były pewnie takie jak obecnie ale obecni odnoszę wrażenie, że głupota jest stawiana na piedestał, dawniej wydaj mi się, że jednak była odpowiednia hierarchia a przynajmniej dawniej było jej bliżej.
Jeśli już taką metaforę użyłeś, to może i nie psują smaku tych lepszych ale obecnie większość ludzi wychodzi z założenia, że po co produkować dobre cukierki kiedy ludzie i tak kupią każdy chłam. I to jest niebezpieczne według mnie.
I jestem daleki od gardzenia innymi ludźmi, bo dokładnie to samo robią Ci którzy z Melancholii pamietają jedynie biust Kirsten Dunst, i twierdzą, że film może podobać się jedynie 'pseudointelektualistom' (zresztą jeśli chodzi o aspekt gardzenia tymi 'głupszymi' to pięknie opisuje to Dogville).
Chyba we wszystkim się zgadazmy, oprócz jednego: ja nie widzę dla siebie innej mozliwości niż własnie pogardę dla ludzi o rozumie zerowym.
Musze przyznać, że przez długi czas trudno mi było się pogodzić z tym, że nie jesteśmy "równi". Głęboko wierzyłem, iż każdy człowiek przy sprzyjacych okolicznościach będzie "na poziomie". Niestety, to chyba iluzja. Matoł może nawet uzyskać status profesora uczelni wyższej, ale i tak pozostanie pustą i jednowymiarową istotą. A człowiek wrażliwy nawet jak bedzie miał "luki" w wykształceniu będzie człowiekiem "bogatym".
Wiem, że pogarda to paskudna cecha. Ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że ta żałosna kultura masowa jest właśnie tworzono "przez" i "dla" ludzi, o których własnie piszesz: ludzi pamietających goły biust głównej bohaterki.
Dogville to również znakomity film Triera, który chyba również wyraża moją niechęć do ludzi. Za to właśnie lubię i cenię Triera, że w sposób radykalny i bezkompromisowy przedstawia marność człowieka i nikczemność świata. Nic dziwego, że facet ma depresje. "Sad but true".
Melancholia jest tak zwane kino autorskie. A nie kino masowe.
Kino autorskie jest robione pod pewną grupę ludzi, I nie na zasadzie dla inteligentnych. Dla wybranych, których owy temat poruszy.
Dla kontrastu dla mnie np świetnym reżyserem również duńskim jest Refn. Ale prezentuje on odmienne obrazy od Trier'a. Poruszające inna tematykę.
Poza tym nie zawsze mam ochotę na kino gdzie muszę "myśleć". Np po 8 godzinnym liczeniu całek jest to ostania rzecz na jaką mam ochotę, więc nie mów, że lekkie filmy nie są potrzebne.
@Momopyszczek
"patrzą na kino zupełnie bez refleksyjnie."
Ktoś ma problem(np pokłócił się, rozstał), stracił prace, chce się zrelaksować, więc sięga po rozrywkę jaką jest film i na wejście dostaję 10 minutowy pokaz slajdów. Myślisz, że to go usatysfakcjonuje.
Oczywiście należny najpierw przeczytać opis, gdzie już w 2 wierszu mamy wyraźnie napisane "pragnie zrealizować BARDZO OSOBISTE, psychologiczne kino katastroficzne".
Ala zdarza się ta, że tego nie czytamy.
W pełni sie zgadzam z Tobą. Ja np. lubie się "odmózdżyć" przy horrorach, co mi już wytknięto w nie jednej dyskusji.
Moja wypowiedź nie dotyczyła jakiegos szczególnego wypadku, tylko ogólnej tendencji. Ja np. trzy razy podchodziłem do "mechanicznej pomarańczy" Kubricka. I jakoś nadal nie jestem do końca przekonany. Ale nigdy bym nie obrazał wielbicieli tego obrazu, bo wiem, że problem leży raczej po mojej stronie. Jednak dużo ludzi w sposób niezwykle prymitywny wyraża swoją frustrację, gdy nie rozumieją kino ambitne. Cały swój resentyment wtedy wylewają na tzw. "pseudointelektualistów", czym tylko udowadniają swój prymitywizm.
Dzięki za napisanie mi o tym Refn. Nie znam tego twórcę. Czego dotyczą jego filmy? Możesz coś polecić?
Są nieco brutalne, więc jak nie lubisz krwi to odpada. Choć jak lubisz horrory to nie powinno być źle.
Masz trylogie Pusher'a. Czyli duński narkotykowy światek. Oceny na filmweb oscylują około 7.7 więc nawet samo to mówi, że coś ten film znaczy.
W każdej cześć masz interpretowaną inna postać, dokładny jej portret psychologiczny, mimo pozorów film skupia się na "dialogu", a nie na akcji.
Moim ulubionym filmem od niego jest Valhalla Rising, usadzona na przełomie starożytności i średniowiecza, opowieść o "religii" i naszym podejściu do niej.
W tym filmie głównie chodzi o obraz, główny bohater to niemowa, praktycznie w całym filmie nic nie mówią.
Zanim go się obejrzy warto zapoznać się z podstawami wierzeń Skandynawów( chyba, że je znasz ), głównie z Odynem. Bo do całkowitego zrozumienia dzieła jest to niezbędne.
Na filmwebie też masz ładną interpretacje w jakimś wątku poszczególnych wydarzeń, znaków. Więc po seansie warto poczytać.
Jest to ciężki film więc nie każdemu przypadnie do gustu. Szczególnie ta cisza może odstraszyć, jeśli nie poświęcimy jej na refleksje.
No i na pewno warto obejrzeć DRIVE, nominacja do OSCARA za "dźwięk".
http://www.youtube.com/watch?v=cxWBeq2BisA Kawałek Ścieżki + urywki filmu.
Przytoczę komentarz:
"Ten film to jeden z najgorszych filmów z 2011 roku tak jak i Szpieg. Kompletnie nic się nie dzieje , a dialogi są takie , że jak ktoś zada pytanie to druga osoba odpowiada po piętnastu minutach lub wcale. Film ma relaksować , a nie usypiać."
Więc niech nie zmyli Cię ze film ma kategorie Akcja, bo za wiele jej niema. Nie wiem co jest takiego w tym filmie, ale Gdy puściłem ten filmik(z youtube), to pojawił mi się uśmiech na twarzy. Warto obejrzeć, najlepiej od niego zacznij, żeby się nie zrazić.