Dla mnie to nie był film o końcu świata, ale film o depresji. Depresja jest końcem świata.
Samo słowo "melancholia" oznacza depresję, taki jest tytuł i nazwa planety, która zbliża
się niosąc świata, zbliżającą się depresję. Kluczową częścią filmu była część pierwsza,
a nie druga. Depresja charakteryzuje się tym, że czujemy wszechogarniający bolesny
smutek, strach. Druga część miała pokazać, co czuła Justine w pierwszej, dlaczego tak
się zachowywała. W obliczu końca świata, a stan głębokiej depresji jest końcem świata
choremu nie zależy na pracy, rodzinie, najbliższych. Długotrwały strach i smutek
paraliżuje, nie czuje się nic. Gdzieś czytałam, że chorzy na depresję w obliczu klęsk
zachowują opanowanie w przeciwieństwie do zdrowych. Odwrotnie niż w normalnych
warunkach. Justine zachowywała się w drugiej części, jak jej siostra Claire w pierwszej,
a Claire w drugiej części, jak Justine w pierwszej. Są swoim odbiciem. SPOILER.
Zastanawiają mnie jeszcze tabletki, które przywiozła Claire. W ostatnich minutach filmu
pudełko było puste. Pierwsze, co przychodzi do głowy, to to, że połknął je mąż, ale, jak
rozmawiała z nim zaraz po przyjeździe powiedział "chcesz nasz wszystkich otruć?". Może
ona też była chora (nie pozwalał jej szukać informacji o planecie w internecie, jakby coś
go martwiło). A może tylko jedna z osób (sióstr), może właśnie Justine je połknęła. To
było samobójstwo i wszystkie te dziwne rzeczy włączając zderzenie planet, było
halucynacją przed tylko jej śmiercią. Po prostu popełniła samobójstwo.
Przecież John umarł, to on wziął te tabletki.
Widzę, że film też Ci się trochę dłużył i dopadło Cię zmęczenie w trakcie seansu :)
Może mnie trochę poniosło z tymi interpretacjami, ale nie uważam, żeby to, że tylko John umarł było aż takie oczywiste. Napisałam, że tak się wydaje na pierwszy rzut oka.
Melancholia wiąże się z końcem świata, to jest wyobrażenie sobie nieskończoność wszechświata i uczucia, że nasza dusza i nasze żądania są większe jeszcze, niż taki wszechświat. Melancholicy tak jak bohaterka w tym filmie nie może zadowolić się żadną z rzeczy z tego ziemskiego świata, a nawet ziemią całą więc wnioskuje, że wszystko jest małe w stosunku do duszy ludzkiej i naszej duszy jest przeznaczone coś więcej niż tylko marne życie na ziemi.