pomijając to o czym jest ten film, mnie interesuje tutaj to co jest w nim tłem, czyli kolizja ziemi z inną planetą - ciekawi mnie czy ktoś miał wcześniej jakieś sny o tym?
Nie, ale to ciekawe zjawisko astronomiczne, zwłaszcza przedstawione w tym filmie. Chodzi mi o osobliwy tor ruchu Melancholii. Kiedy wszyscy już odetchnęli z ulgą, że się oddala i końca świata nie będzie, planetka przypruła na wstecznym. No to się nazywa perfidia ciał niebieskich :)
Wcześniej nie, ale przyznaję, że po seansie miałem niezwykle realny sen, w którym doszło do analogicznej kolizji.
Film Pokazuje to jak kobiety potrafią być złe do szpiku kości. Mężczyźni wypierają tę prawdę próbując zawoalować ten stan zepsucia w jakieś wyrozumiałe uzasadnienie, że to jakaś choroba, depresja. Ale to nie jest choroba to kobieca norma, to życie w oczekiwaniu na koniec świata. Przenajświętszy Kościół Katolicki już dawno tę prawdę odkrył. Zrozumiał, że moralność to wymysł męski a kobietom trzeba narzucić standardy bo gdy im się popuści cugli (co się dzieje teraz na zachodzie) to zniszczą świat.
Argument nie do podważenia.. Kacjusz - dyskusja z Yaroslao nie ma raczej racji bytu.