Uwielbiam ten film, język jakim opowiedziana jest cała historia, klimat i nastrój, tak naprawdę, to oglądając czułam się trochę jak te dzieciaki wysłuchujące starego kapitana. Podobają mi się też duchy - ciemne sylwetki w poszarpanych ubraniach i z hakami. Trochę film ucierpiał, moim zdaniem, gdy Carpenter zdecydował się uczynić upiory jeszcze bardziej przerażającymi i przybliżono twarz martwego marynarza, która była zielona i łaziły w niej robale. Cóż... no, ale twierdził potem, że chciał wyjść na przeciw gustom publiczności, która domagała się od horrorów takich obrzydlistw.
Niektórzy twierdzą, że film jest nudny, a mi się właśnie podoba taki niespieszny, trochę senny sposób prowadzenia narracji.
Zainteresowanych dyskusją o filmie zapraszam na mój blog.