FRank Darabont to udany adaptator Stephena Kinga, który ma na koncie SKAZANYCH NA SHAWASKI (9/10) oraz ZIELONĄ MILĘ (8/10).
Chociaż poprzednie ekranizacje Kinga spod ręki Darabonta horrorami nie były to jednak sprawna ręka tego reżysera stwarzała nadzieję na dobre kino.
Tak się jednak nie stało!!! Pomimo sporej reklamy i siły nazwiska Darabont MGŁA nie stała się w USA sukcesem kasowym... teraz już wiem dalczego:(
Niestety nie jest to dobry film. Kolejny raz sprawdza się spostrzezenie, że filmy na podstawie Kinga nie mają w sobie siły literackiego roygnnału. Horrory mistrza gatunku lepiej się czyta niż ogląda na ekranie.
Ile było udanych filmów grozy wywiedzonych z Kinga?
Ot, kilka jak choćby: DEAD ZONE, LŚNIENIE, MISERY, DOLORES, CARRIE, CHRISTINE i dwa dramaty Darabonta.
Reszta ekranizacji Kinga to filmy przeciętne, słabe lub bardzo złe.
King to literat, którego proze adaptując na potzreby kina należy przełożyć na własny ,autorki filmowy jęzky (jak zrobił to choćby Kubrick w LŚNIENIU). Darabont tym razem nie wziął tego faktu pod uwagę i wydszedł mu głupawy, standardowy oraz schematyczny horror.
MGŁA zaczyna się bardzo dobrze od początkowego "trzesienai ziemi" i uczucia osaczenia. Poźniej jest już niesttey tylko gorzej, powtarzalniej i głupiej.
Fabuła jest oklepana do bólu. Mimi początkowego dobrego otwarcia w swej całości MGŁA zupełnie nie straszy,m a chwilami wręcz śmieszy i irytuje.
Film niewczą tanie i tandetne CGI oraz beznadziejny "desing" filmowych monstrów.
POtwory z MGŁY wyglądają jak żywcem wyjęte z kreskówki lub z parodystyucznej komedii , a nie rasowego horroru.
Wątki apokaliptyczno-religijne zamiast przydawać obrazowi powagi na dłuższą metę zwyczajnie drażnią.
Brak w tym filmie napięcia i fabularnych zaskoczeń. Dodatkowo Thomas Jane nie bardzo radzi sobie z główną rolą. Nie zadawala też wyspęp Marcii Gay Harden. Na plus jednak (jak zwykle) wypada Toby Jones, który od chwili występu w obrazie BEZ SKRUPUŁÓW stał się bardzo modny w Hollywood.
Zupełną porażką jest też filmowe wyjaśnienie pochodzenia monstrów z mgły, które w realiach srebrnego ekranu zwyczajnie żenuje.
Elementem zupełnie nietrafionym artystycznie jest podniosła muzyka (o wpływach etnicznych) współautorstwa Marka Ishama, która pojawią się w końcówce filmu.
Choć ostatnie 5 mnitu MGŁY to kawał mocnego kina - nic nie jest w stanie zmienić faktu, iż jako całość obraz Darabonta stanowi zupełną porażke.
wielbiciele horroru pewnie i tak ozbaczą ten film, ale ja raczej opdradzam wycieczkę do kina.
Przepraszam za kilka litetówek:)
Z miejsca (bo mi sie przypomniało-właśnie) chce odeprzeć ewentualne głosy krytyki dotyczące faktu, że monstra z MGŁY wcale nie mialy za zadanie być "strasznymi". W MGLE straszni są ludzie ktoś powie- owszem- może to i prawda. Tyle tylko, że twórcy ludzkie typy ukazane w fi,mie nakreślili w sposób niezbyt ciekawy i do bólu sztampowy.
Tak więc trundo jest tutaj mówić o udanym pomyśle.
Film Mgła jest oparty na opowiadaniu S. Kinga. W bardzo dokladny sposób oddano praktycznie wszystkie szczegóły zawarte w noweli. Główna różnica tozakończenie, moim zdaniem- lepsze niż w noweli.
Bardzo ciekawie zarysowano reakcje ludzi i to co co robi z nimi poczucie osaczenia, panika. Według mnie jedna z lepszych adaptacji Kinga- 10/10.