Jako horror film wypadł blado. Ale nie mógł lepiej, bo w końcu powieść głównie jest o człowieczeństwie i o tym, do czego ludzie są zdolni w obliczu wiszącej zagłady.
No i tu jest pies pogrzebany. To człowieczeństwo (a raczej jego brak) jest tu pokazany dość nierówno. Z jednej strony mamy fanatyczkę religijną, z drugiej ojca, który za wszelką cenę chce uratować synka z piekła. Od razu piszę, że kreacja Thomasa Jane'a nie spodobała mi się. Zagrał przeciętnie. Nie wiem, czy to z tego powodu, że rzeczywiście nie miał "dobrego dnia", czy może dlatego, że przed oczami miałem zimniego Punishera.
W każdym razie ogółem film oceniam na 6/10.