Szczególnie jeśli ktoś lubi Kinga - utwierdzi się, że jak to mówiła baba, co leciała z dachu - "im później tym gorzej".
Tak niestety jest. Każda następna ekranizacja Kinga jest słabsza od poprzedniej.
Dobry motyw z panią Carmody i Davidem - 2 przeciwieństwa. Ona wierząca w jakiegoś swojego Boga i w jakąś swoja religię ( nigdy w kościele nie słyszałem o tym, że Bóg tylko czeka żeby cię potępić i zabić, zawsze słyszałem o miłosierdziu). David z kolei polega jedynie na umyśle, nie ma żadnej jakiejś wiary połączonej z nadzieją. Widać to doskonale w końcówce.
Jak zwykle, skrajności nie są dobrym pomysłem - bo co byłoby złego w tym, że bohater robiłby co tylko potrafi, czasem, powiedzmy, prosząc Boga o pomoc?
SPOJLER!!!
Końcówka... Sam pomysł może i dobry, ale czy nie lepiej byłoby wyjść z samochodu i spróbować chociaż kawałek dalej iść?
Absurdy.
- ciekawe jak to się stało, że jechała masa czołgów, itd. (sądząc po czasie w jakim zjawili się przy samochodzie po "rozwiązaniu sprawy życia i śmierci", byli chyba z 200 metrów max, od samochodu) i oni nic nie słyszeli?!
- jak to się stało, że zjawił się czołg i za kilkanaście sekund nie było już mgły?
- krzyk Davida - facet nie umie niestety krzyczeć w sposób dramatyczny
- gdy przechodził wielki stwór - 'po co mamy pojechać 50 metrów dalej, przecież jak stoimy na drodze tego czegoś to jesteśmy bezpieczni' - takie było myślenie Davida? czy po prostu podziwiali widoki?
- przewidywalność! wydaje mi sie, że w większości kluczowych momentów można było na 99% wyczuć co nastąpi: gdy liczył naboje, był ktoś kto sądził że będzie ich inna liczba niż 4?! Gdy Ollie otwiera drzwi od samochodu - od razu wiadomo, że go jeden ze stworków dorwie,
można by tak wymieniać i wymieniać.
Jeszcze jedno. Mieszanie np. in vitro do aborcji w całą głupią gadkę pani Carmody, było niezłą próbą manipulacji. Dlaczego? Bo każdy widział, że ma ona jakieś dziwne spojrzenie na Boga i religię. Nie mógł zatem twórca powstrzymać się przed taką delikatną sugestią, że jeśli ona uważa, że wszystko dzieje się przez wasze grzechy, eksperymenty, aborcje, in vitro itd, to żołnierzu musisz zginąć. Każdy wiedział, że te stwory nie przyszły przez grzechy. Czy zatem autor chciał powiedzieć, że aborcja i in vitro to nie jest złe? Może się czepiam. Jakby co, olejcie ten akapit ;)
No cóż, obejrzeć można. Tylko nie wiadomo, czy warto.
Największy plus - muzyka. Może też kilka dobrych scenek, jak przejazd przed szybami supermarketu, choć i tutaj jakość sceny głównie zawdzięczamy muzyce.