choć nie zrozumiałam zakończenia. Jak główny bohater wysiadł z samochodu to nagle pojawiło się wojsko, a mgła jakby zniknęła razem z tymi potworami. O co chodzi w tym zakończeniu? Ta mgła i potwory były prawdziwe?
Wygląda na to, że wojsko już walczyło z tymi potworami, dlatego się nimi nie interesowały. Armia USA jak zwykle niepokonana, zwalczyła zagrożenie. Niestety oni się pospieszyli z samobójstwem. :/ Przykre zakończenie. Zdecydowanie wolałbym jakby coś go na koniec zeżarło...
W oryginalnym opowiadaniu na końcu pojawił się taki autoironiczny komentarz, że zakończenie będzie w stylu Hitchcocka, otwarte, niedopowiedziane, bez jednoznacznego rozwiązania. I faktycznie takie jest. Nie wiemy, co się stało z ocalałymi. Jednocześnie każde inne zakończenie tego typu historii King nazywa tandetą (inne czyli dosłowne, gdzie wszystko zostaje w 100% wyjaśnione). Film skorzystał z "tandety", co jednak wbrew pozorom powiększyło rozmiar tragedii głównego bohatera. Mgła i potwory były prawdziwe, pochodizły z innego, alternatywnego wymiaru, jednak niestrudzona armia marines znalazła na nie sposób. Tak jak napisał vampire17 David pospieszył sięz samobójstwem. Najpierw podjął dramtyczna decyzję, że musi pozabijać resztę, samemu wybierając śmierć w męczarniach (dla niego zabrakło kuli). Na deser okazało się, że decyzja była pochopna i wszyscy mogli zostać uratowani. Kwadratura tragedii.
Jak pawlog napisał u Kinga jest zakończenie otwarte- główny bohater pisze w pamiętniku, że zatrzymali się w jakimś hotelu i po drodze widzieli stworzenie tak wielkie, że mgła je przysłaniała. Dalej pisze, że oczywiście mgła się nie kończy i chyba dodaje, że nie zamierza się poddać oraz że jego żona na pewno nie żyje. (dawno temu czytałem i głowy nie daję :))
No i tak się opowiadanie kończy. Tutaj moim zdaniem strasznie płytko to wyszło- ledwie ich zabił i mgła się rozwiała. Darabont pokazał, że kiedy adaptuje książki bardzo wiernie to potrafi stworzyć arcydzieła (jak Zielona Mila, czy też Skazani na Shawshank), jednak tutaj przedobrzył w gestii swojej interpretacji, ja tego nie kupiłem. Zdecydowanie lepsze zakończenie w opowiadaniu. To tyle, film długo oscylował u mnie na ocenie 7/8 przez zakończenie spadł na 6.
pozdrawiam :)
Zgadzam się z kolegą Juveninho. Reżyser "Mgły" wybrał jedno z licznych rozwiązań. Fakt, Mistrz King pozostawił czytelnikom wolna wole co do interpretacji zakończenia. To czytelnik ma dokończyć książkę, podobnie jak Mistrz J.R.R. Tolkien. Wg mojej opinii, reżyser skorzystał z tego prawa dowolnej interpretacji i zakończył film w sposób dramatyczny, pokazując tragizm głównego bohatera. A zatem uważam, że reżyser korzystając z tego prawa wykonał dobrą robotę. W prawdzie mozna powiedzieć że jakiekolwiek zakończenie jest "tandetą" tak jak mówi o tym King, aczkolwiek autor powieści sam nakłania do wymyślania swojego własnego zakończenia tej historii. Darabont dał widzom swoje zakończenie, wg własnej interpretacji. Książka zdecydowanie lepsza, aczkolwiek film zasługuje na mocne 7/10 :)