Na wstępie powiem, że nie lubię horrorów opierając się na latających zakrwawionych szczątkach bohaterów z hektolitrami krwi, lubię filmy z klimatem.
Wybrałem ten film, gdyż widziałem stosunkowo wysoką, jak na horror ocenę. Nie popatrzyłem kto jest jego reżyserem...
- po kilku minutach miałem ochotę przerwać seans
- zdjęcia sprawiają wrażenie jakby były kręcone marnej jakości kamerą, są chaotyczne, niedopracowane, proste
- dialogi i gra aktorów to największy minus filmu. to co widzimy na ekranie jest po prostu sztuczne. Aktorzy w większości mówią swoje role bez jakichkolwiek wczucia - tratatatata. Zachowują się tak jakby nic sie nie działo. Wszystkie kwestie aktorów drugoplanowych są wypowiadane monotonnym jednostajnym głosem bez emocji. Tak jakby siedzieli tam z nudów, a nie kryli sie przed przerażającym, nieznanym złem. Poza kilkoma momentami nie ma paniki, nie ma niczego. Do tego dochodzą dialogi, jakby zupełnie wyrwane z kontekstu, czasem po prostu dziwne, nienaturalne, niepasujące do sytuacji.
Wszystko to sprawia, ze film powoli pełznie do przodu.
- plusem sa stwory z mgły, czasem groteskowe, tajemnicze, nieznane
- świetna muzyka i piosenka Gerrard na końcu
- szokujące zakończenie
Podsumowując - gdyby nie aktorzy, którzy poza jednym przypadkiem zupełnie nie grali swoich ról, gdyby nie nienaturalne dialogi film by był niezły. Można by go tez skrócić o 10 - 15 minut.
5 na 10.