Większość z was narzekała na zachowanie innych osób w kinie, czytając to byłem troszkę zaszokowany, byłem paręnaście razy w kinie i nigdy takiego zachowania nie uświadczyłem. Chciałem to sprawdzić, poszedłem do Multikina w Złotych Tarasach i... Mieliście racje ludzie zachowują się okropnie. Ciągłe chihoty, rozmawianie przez telefon, puszczanie plików mp3, komentowanie, okropność jednym słowem. Na szczęście przezorny zawsze ubezpieczony usiadłem daleko od innych ludzi, dzięki czemu moglem oglądać film w umiarkowanym spokoju.

JEDANK absolutnie nie obwiniam Tych Ludzi, większość z nich była w grupie (zapewne ze swoja paczka) i myślę że bym zachowywał się podobnie gdybym był z kimś. Dla nich w tej chwili film był dodatkiem do spędzenia czasu z przyjaciółmi. Dla mnie film był daniem głównym :) Wiec wszyscy byli w miarę szczęśliwi.

== UWAGA SPOILER Jak nie oglądałeś NIE czytaj dalej ==

Ogólnie film był spoko, nie ocenie go teraz bo widziałem go parę minut temu (za duże emocje przez co pewnie dal bym 10 :P). Jednak koniec zdewastował mnie emocjonalnie...

Może i efekty były tanie, teksty naciągane, aktorzy marni. Ale ja nie chciałem udawać krytyka/recenzenta, chciałem być widzem i jak widz patrzyłem na film.

Co do ulubionego momentu, magicznym wręcz był jak ten niski w okularach zastrzelił tą nawiedzoną (scenariusz specjalnie pokierował widza tak, by ten zaczął ją nienawidzić)... Pierwszy strzał w brzuch. Ludzie w kinie wstrzymali oddech (było to dosyć niespodziewanie, przecież wyraźnie było widać że stracił amunicje). Chwilowy szok, i wprost genialny finisz. Strzał w głowie, niepotrzebny ALE było czuć że widzowie się tego domagali. Z emocji klasnąłem, po chwili ktoś uczynił to samo po sekundzie kino wypełniło się gromkimi brawami, ehh niesamowite uczucie :D

Bardzo też podobały mi się postacie tych 'niewiernych' byli tacy typowi jak w różnych filmach gdzie są jacyś rozbitkowie czy zagubieni :D