Nietuzinkowa fabuła i psychologiczno-społeczne wątki ukazujące ciemną stronę natury ludzkiej mogły uczynić z tego filmu kino na wysokim poziomie. Ale tylko mogły, gdyż mnogość wkurzających mankamentów w tym filmie wywołuje tylko uśmieszek irytacji i politowania.
Najbardziej denerwująca w tym wszystkim jest gra głównego bohatera, który jest tak nieprzekonywujący, że gdybym był jednym z tłumu, to nie zawachał bym się i osobiście poszedłbym za udzielającym się większości fanatyzmem. Wydarzenia jakie go kształtują powinny mieć w końcu jakieś odzwierciedlenie w jego mowie, gestykulacji, a najbardziej powinny być widoczne na twarzy. Ten natomiast przez większą część filmu jest jednostajnie mdły, a gdy już chce coś pokazać razi to sztucznością.
Druga rzecz to muzyka. Gdyby nie fakt, że film jest "naciągany", a aktorzy nie popisali się swoją grą i nie pozwalają widzowi ani na chwilę zapomnieć, że to tylko "nieudany film", ocenił bym ją dość wysoko.
Niestety muzyka uzupełnia obraz i powinna być co do niego adekwatna.
Tutaj mamy jednak do czynienia ze śmiesznym obrazem, któremu towarzyszy patetyczna muzyka, co drażniło głównie w końcowej scenie.
Jedyny plus, to rola "nawiedzonej". Była niesamowicie wkurzająca i przekonywująca (oczywiście jej rola, a nie argumenty).
Nie bądźcie dziećmi i jeśli film się komuś nie podobał nie zarzucajcie mu braku gustu i zamiłowania do sieczki, rąbanych kończyn i mało inteligentnego gów*a. Swoimi wypowiedziami reprezentujecie siebie, a takie oskarżenia rażą niedojrzałością i pokazują, że jesteście zamknieci na wszystko co nie mieści się wam w głowie (czyt. inne opinie)