Od razu ostrzegam, że ten film nie jest dla każdego. A już z całą pewnością nie jest to propozycja dla pożeraczy amerykańskiej papki i przeżuwaczy popcornu.
To podróż w krainę prostoty, w której życie człowieka ściśle jest splecione z naturą. Czas w tym filmie biegnie powoli, od jednej zachwycającej sceny, do kolejnej. Nie brak tu humoru, wnikliwej obserwacji ludzkich zachowań. To niemal medytacyjna opowieść o małym Yusufie i jego rodzinie. Z pewnością zachwyci amatorów filmów takich jak np. Wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna.
O tak, racja. To film w klimatach Kima Ki-Duka i Tarkowskiego. Zdecydowanie nie dla każdego.
Z humorem to może przesadziłeś, bo oprócz akcji z zamianą zeszytu to nic więcej mi się nie przypomina.
Obserwować w tym filmie ludzkie zachowania można, to fakt. Jest ich niewiele, ale są bardzo wyraźnie przedstawione. Film jest też mocno nastawiony na malownicze scenerie, wiele smakowitych widoków. Dużą rolę gra też dźwięk, który momentami z pewnością intryguje i w pewnym stopniu umożliwia podróż do świata małego chłopca.
Dla mnie to był film bardzo smutny i przygnębiający o samotności i o tym, że życie nie rozpieszcza, a małe dziecko w okresie swojej beztroski nie do końca wszystko rozumie i momentami przez to czuje się zagubione. Poza tym akt łaski nauczyciela mógł być pierwszy i ostatni...