... ten jest inny! Oryginalny. A wszystko, co oryginalne, jest lepsze, jak to mawiają. Piękne krajobrazy, wspaniałe efekty specjalne, dobra muzyka, Robin Williams i inne plusy. No i scenariusz - rzadko się robi filmy o sensie śmierci i przemijania bez popadnięcia w ckliwość. Zazwyczaj oglądając melodramat już w połowie filmu zaczynam się nudzić i czekać, aż wkurzających mnie głównych bohaterów szlag trafi. A tutaj to Chrisowi nawet trochę kibicowałam, żeby mu się udało ;)
Właśnie o to chodzi, że ten film JEST ckliwy! I to zdecydowanie za bardzo. A mogło być tak pięknie... :) 6/10.
Oglądałam go kilka lat temu i uznałam, że jest nudny. Teraz przez przypadek obejrzałam drugi raz i stwierdziłam, że wtedy do niego nie dorosłam. Teraz mnie poruszył i pod płaszczykiem ckliwości, jak to nazywacie, zobaczyłam głębię uczuć. Spodobało mi się zakończenie, że miłość przekracza granice śmierci, że dla niej był gotowy opuścić niebo i mu się udało tylko dlatego że ona go kochała. Może to głupie i bajkowe, ale optymistyczne. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego morderca który zabił z premedytacją i żałuje tego, trafi do nieba, a samobójca który miał piekło na ziemi nie ma na to szans.