Wzruszyłem się na tym filmie jak, za przeproszeniem, baba jakaś. Ale temat śmierci i tego co dalej zawsze mnie wzruszał, nie smucił, ale po prostu wzruszał wręcz jak szczera miłość. (wyszło chyba trochę patetycznie... chyba nawet nie trochę ;)
Film rewelacyjny, może trochę, jak dla mnie, zbyt dużo nawiązań do chrześcijaństwa (samobójstwo=piekło) ale całkiem zgrabnie udało się autorom połączyć to z doświadczeniami ludzi po śmierci klinicznej.
Przeczytałem parę książek na temat śmierci, mniej i bardziej naukowych i mam wrażenie, że twórcy tego filmu też je czytali.
Rzadko to robię ale chyba muszę temu filmowi postawić 10/10. Głównie za sentyment do tematu, realizację oraz bardzo dobrą grę aktorską...