...jednak kulejących pod względem dramaturgicznym i układających się w całość niezbyt spójną
artystycznie. Nie do końca ufam wczesnemu Widerbergowi i szwedzkiej nowej fali. To jakby
Bergman "przepuszczony" przez Godarda. Dramaturgia naciągana, a zabiegi formalne momentami
powierzchowne, doklejone, trochę na zasadzie mody.
Dopiero w 2 połowie dekady reżyser rozwinie skrzydła i będzie bliższy artystycznej harmonii.