trochę to dziwne że w filmie na dużej przestrzeni czasowej cały czas jest lato. Chyba reżyser zapomniał że mieszkamy w Polsce a nie Californii i pogoda się zmienia. Na początku filmu widać że zaczyna się turnus wakacyjny bo babka wyjeżdżając powiedziała że zaczyna się robić tłoczno, więc musiał być koniec czerwca początek lipca jak nie później. A kiedy Julia wraca do domu po 2 miesiącach (czyli prawdopodobnie wrzesień) dalej jest pełno turystów i dalej chodzą w krótkich rękawkach a nie oszukujmy się we wrześniu to już zaczyna się chodzić w bluzach albo letnich kurtach. Kiedy Julia znów wraca do Wawy dalej jest ciepło przez cały przebieg jej kariery do samego końca filmu. Następnym razem powini pomyślec o tym, chociaż wiadomo przyjemniej jest patrzeć na słońce i zieleń w filmie ale trzeba też myśleć ze żyjemy jednak w klimacie umiarkowanym przejściowym