O rany, kocham komedie romantyczne, takimi jakie są, ze swoją nierealną wizją romansu. Ale tutaj było tak kiczowato, że aż bolało. Cringe niemiłosierny. Turcja wielkości pudełka od zapałek, gdzie bohaterowie na siebie wpadają, oklepane motywy, rzekomo romantyczne gesty (jak ten ze Śniadaniem u Tiffany'ego)... W dodatku główna aktorka absolutnie fatalna i sztuczna.