Gdyby gimby się tym filmem zachwycały to dałbyś dychę.
(Tak,tak, wiem... Zaraz napiszesz, że w szkole to byłeś dawno i takie tam różne, standartowe, dodające Ci we własnych oczach splendoru odzywki i jeszcze zapewne jakiś błyskotliwy kontratak, że sam jestem gimbem :).- ale oceniając Cię po sposobie formułowania myśli, języku i przekazie wypowiedzi nie można uznać, że reprezentujesz wyższy poziom niż gimb, a do tego jeszcze taki ze słabymi ocenami, co to pali papierosy i pyskuje matce.)

Ale ten film naprawdę nie robi szału... To jest romans na tle powstania a nie film o powstaniu

Moim zdaniem to raczej film o przyspieszonej, skróconej i wykoślawionej przez zewnętrzne warunki drodze głównego bohatera do dojrzałości. Nie nazwał bym tego filmu romansem, choć na pewno mówi o miłości i innych uczuciach, które są zwykłym elementem życia młodych ludzi, takich jak bohaterowie filmu.Może się to podobać albo nie, ale na pewno nie jest to gniot. Niektóre motywy mogą nawet dać trochę do myślenia, reżyser porozsiewał trochę wskazówek i metafor, które są tego watre. A że nie jest to film o powstaniu - zgadzam się. Ale czy to źle? Dla równowagi Komasa zrealizował przecież "Powstanie Warszawskie".

nie rozumiem tego czemu powstancy nie maja prawa do romansow i miłości tym bardziej że wiedz ze zgina za chwile

To nie jest romans na tle Powstania, tylko prawdziwe życie podczas Powstania. Autentyczne i realne do bólu. Obraz dla ludzi wrażliwych, a nie kinowych "śmieszków" plujących popcornem. "Romans" miał na celu pokazać wybór między miłością kochanków, a miłością do ojczyzny. Którą wartość wybierzesz, co jest silniejsze?

Nie, nie napisze, nie mam zamiaru dyskutować z ułomem i na dodatek o nicku Kuuuuuba.

A jednak napisałeś coś, co uważasz za błyskotliwą odpowiedź i zapewne podniosła ona Twoją samoocenę - bo przecież dołożyłeś mi tak, że aż mi w pięty poszło. Gdyby tylko moi rodzice potrafili to przewidzieć dali by mi inne imię, aby Cię nie drażnić i nie wyzwalać tego potencjału intelektualnego, który właśnie mnie starł w proch! ;-)

Twoim rodzicom, jak zobaczyli co stworzyli, nie pozostało nic innego jak dać Ci na imię Kuuuuba.

piękna wypowiedź :D

Nie, bo ty z nikim nie masz zamiaru dyskutować - potrzebna do tego jakaś inteligencja. Posiedziałem sobie dzisiaj na Filmweb i nie jest to twój jedyny nick. Rano pisałeś jako 666 coś tam, odpisując sobie zresztą na swój inny nick :). Żałosne człowieku tak jak to twoje 666 w nickach :)

To gratuluję inteligencji przygłupie, jak posiedziałeś na fw i wszystkie nicki 666 skojarzyłeś z moim hehehe Gratulacje debilizmu.

Koło się zamyka bo sam prezentujesz dokładnie tę osobę o której mówisz :)

Tak, rozgryzłeś mnie. Reprezentuję ESOXA666!

Może nie jesteś tak chamski ale w sumie czym wy się różnicie poza tym?

Już abstrachując od "Miasta 44" jako takiego to najbardziej rozbawiła mnie ta reklamówka PISF przed seansem - wynika z niej, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat w Polsce powstało kilka filmów historycznych oraz "Sala samobójców". Śmiechłam trochę.

I Musiała :D

Gierszałowi to ty możesz czapką buty czyścić.

Jest dla ciebie zerem, co nie zmienia faktu, że urodą na pewno bije cię na głowę :] Gimbusiarą nie jestem i nigdy nie byłam, za mojej młodości gimnazja nie funkcjonowały.

Jakiego faktu? A czy Ty mnie widziałaś pipo? Tak poza tym, to wdzięczny jestem i cieszę się niezmiernie, że tą tzw "urodą" jak to nazwałaś, Gierszał bardzo odbiega ode mnie. Gdybym miał taki wygląd pedała i cipy jak on musiał bym niezwłocznie zrobić operacje albo oblać się kwasem.

Dlaczego mylnie uwarzasz, że Gierszał przeżył to co Ty i reprezentuje Twój poziom?

mmm schowaj sie zrób jakis film i sie wypowiadaj
krytykowa,ć każdy może nic nie boli nic nie kosztuje

Hahahahaha a po co ja mam debilu robić film? Rany ale down...

Dlaczego uważasz, że inni prezentują sobą to co Ty?

Jesteś żałosnym trollem, który nie ma nawet zamiaru interesować się prawdziwym filmem - to dla ciebie nieosiągalne wyzwanie intelektualne. Chciałeś tylko zaistnieć no i zaistniałeś - jesteś wielki jak troll :). Dobrze, że nie stać takiego "inteligenta" jak ty na uzasadnienie, bo takie gnioty dla bezmózgowców jak "Moda na sukces" nie miałyby fanów i co TVP zrobiłaby bez oglądalności :)

Niestety tępy cymbale, nie oglądam seriali i niestety taki przygłup jak Ty, nie jest w stanie zrozumieć normalnego, inteligentnego człowieka jak ja. Takie gnioty z pogranicza dna rynsztoku są dla Ciebie "prawdziwym filmem". Tak poza tym, to jest to mój temat, i Ty tępa mordo wlazłeś tu aby zaistnieć. Tak, tak ten temat jest jak lep na muchy, dla takich mutantów jak Ty.

Dlaczego uważasz, że inni mają takie doświadczenia życiowe jak Ty?

Skoro żaden normalny człowiek nie chce robić tego co ty, to dlaczego to robisz?
Oczywiście, że jestem inny. Ja takich rzeczy nie robię.

Dlaczego współczujesz mnie coś, co Tobie dolega. Skoro jest to dla Ciebie przykre, to czemu tego nie chcesz unikać?

Dlaczego mylnie sądzisz, że mam twoje upodobania erotyczne i dlaczego brzydzicie się tym jaki jesteś?

Tylko pedały z uszkodzonym odbytem używają ciągle słowa: "mylnie".

Dlaczego uważasz. że osoby mające Twoje upodobania erotyczne i Twoje problemy z miejscem intymnym używają słowa "mylnie". Nie da się tego uzasadnić w logiczny sposób.

Szczerze mówiąc po nowym filmie Komasy spodziewałem się dużo. A wyszło wręcz zaskakująco słabo. Po pierwsze film jest bardzo luźno oparty na powstaniu warszawskim, jest wiele nieścisłości, które znajdzie nawet nie historyk, ale każdy. Głównym motywem jest miłość, a nie powstanie. Jeśli chcecie iść na film rzetelnie przedstawiający powstanie to przykro mi - to nie ten film. Po drugie - sceny ze zwolnionym kadrem były żenujące - pocałunek wśród kul czy scena, gdy para uprawia seks w rytmach dubstepu - żenada górnych lotów. Po trzecie - kompletnie arcysłaba ścieżka dźwiękowa. Zupełnie nie wczuwa się w film. Scena, gdy śmierć zbiera śmiertelne żniwo, gdy ludzie giną, przy dźwiękach Niemena czy muzyki klasycznej (chyba Haendel). Pod tym aspektem ogromny minus. Fabuła jak już wspomniałem - więcej miłości i przyjaźni niż powstania. Po czwarte - nieracjonalne zachowania bohaterów (kilka scen).
Mankamentów można by wymienić jeszcze kilka, ale są też bardzo nieliczne, ale są - pulsy.
Doskonale odzwierciedlona zrównana z ziemią Warszawa. Sporo komputera i efektów, ale efekt bardzo solidny. Po drugie - pokazana ludzka twarz Niemców, obok tej strony zbrodniarzy pokazano też to, ze nazista też był człowiekiem, podobnie jak Polak czy Rosjanin.

Po ogólnym zsumowaniu wychodzi na to, że film jest słaby, ale dla bardzo kochających ten gatunek kina do przełknięcia. Ja byłem trochę zaskoczony, trochę zażenowany, trochę wynudzony i trochę zadowolony. Przeważały jednak stanowczo negatywy. Słowem - ja ODRADZAM.

I jeszcze jedno. To powstanie w mojej ocenie nie miało szansy powodzenia. Było po prostu bezsensowne. Skończyło się dwumiesięczną krwawą jatką i mordowaniem polaków, jakiej jeszcze Polska i Warszawa nie doświadczyły. Wystarczy przypomnieć sobie słowa Hitlera, który po wybuchu powstania powiedział, że 'nie ostanie z Warszawy kamień na kamieniu, miasto ma być zrównane z ziemią". Ten film na nowo pobudza wątek i rozważania nad sensem powstania. Wg mnie śmierci miliona osób, głównie bogu ducha winnych oraz zrównania Warszawy z ziemią można było uniknąć, jednak wtedy nie wiedziano, żę powstanie nie potrwa trzy lub cztery dni. Z dzisiejszego punktu widzenia śmiejemy się - jak oni myśleli, że powstanie potrwa parę dni... - jednak oni nie mogli tego wiedzieć. skutkami złych decyzji, zbyt pośpiesznego wybuchu powstania (zresztą film pokazuje że wybuchło z dnia na dzień) bez ładu i składu, jak garstka żołnierzy mogła stawić czoła potężnej, co prawda w odwrocie na wszystkich frontach, ale nadal zabójczo sprawnej i śmiertelnej maszynie nazistowskiej?
Powstanie było klęską, jednak oni, którzy wtedy walczyli i wierzyli w sukces mogli to wiedzieć. Oni przeczuwali jeż parę dni po rozpoczęciu, że Niemcy się po prostu po nich przejadą. Kompletnie pełne brawury i irracjonalnego myślenia był fakt, że zakazano się im poddać. Dowódcy chcieli nadal walczyć, mimo tego, że klęska już kilkanaście dni po rozpoczęciu powstania była faktem . Po prostu była faktem. Przykro było patrzeć, jak Warszawa zamienia się w stertę płonących zgliszczy i gruzu, jak to piękne niegdyś miejsce zamienia się w ruiny... jak ludzie giną na ulicy, rozstrzelani, konające trupy zalewają ulice. To straszne, ale prawdziwe.
Powstania można było uniknąć.

Jesteś niepoprawny politycznie.

Dlaczego kolego?

Nie wolno mówić, że powstania można było uniknąć. Śmieję się, ale chyba coś w tym jest. Teraz propaganda dalej działa, ale wieje w drugą stronę.

A kto Ci tak powiedział ?

A czy mi ktoś musiał mówić? Co to za pytanie?