Jedynie sensownie zdanie jakie padło w tym filmie z ust bohaterów, wypowiedział powstaniec grany
przez Bartosza Porczyka. Niestety jego głęboki, egzystencjalny sens zniknął w natłoku skądinąd
znakomitej piosenki Czesława Niemena i efektów wizualnych rówież znakomitych. Sam bohater
zginął zaraz po wypowiedzeniu tej jedynej sensowenj kwestii.