Będę szczery, przez cały seans film bardzo mi się podobał. Zgadzam się ze wszystkimi pochwałami, dotyczącymi dialogu, gry aktorskiej, stylistyki i przede wszystkim napięcia. naprawdę chciałem dać mu 7/10.
Jednak końcówka sprawiła mi bardzo poważny problem do przetrawienia i dziwię się, że jakoś nie słyszałem, żeby ktoś jeszcze zwrócił na to uwagę.
Moim problemem jest to, że na koniec filmu... nic się nie zmieniło. Od początku filmu kibicowaliśmy agentce FBI, w jej próbach odnalezienia nieuchwytnego mordercy. I choć te próby zakończyły się sukcesem, to pozwoliły one na ucieczkę innemu nieuchwytnemu psychopacie. Jedyna różnica polega na tym, ze tego akurat psychopatę widz lubił bardziej. Dla mnie to za mało.
Nie wiem, czy ktoś jeszcze ma takie odczucia, ale dla mnie równie dobrze film mógłby się zacząć na samym końcu, od poszukiwań Dr Lectera (lub jeszcze wcześniej, zanim go w ogóle złapali). Nie ma żadnej różnicy.
Może dlatego się nikt nie czepia końcówki, bo jest taka jaka miała być, do tego jest tak samo genialna jak cały film. Jak chcesz więcej to Są jeszcze 2 części o Hannibalu. Naprawdę nie rozumiem Twojego problemu...
To nie tak, że się czepiam. Jak napisałem, film bardzo mi się podobał, aż do końcówki. A mój problem z nim polega na tym:
POCZĄTEK: 1 psychopata na wolności - 1 psychopata w więzieniu - Wszyscy są zatroskani, jak złapać nieuchwytnego mordercę
KONIEC: 1 psychopata na wolności - 1 psychopata nie żyje - Wszyscy świętują i uważają, że wykonali kawał dobrej roboty
Z czego oni się cieszą?! Teraz na wolności jest ten GROŹNIEJSZY przestępca! I tak, widz bardziej lubi Dr Lectera, niż "Buffalo Bill'a", ale z ich perspektywy cała akcja, powinna być postrzegana jako porażka! Gdyby wiedzieli, jak to się skończy i zobaczyli ten schemat, który napisałem wyżej, pewnie woleliby po prostu zabić Hannibal'a i dalej szukać Jame'iego. Końcówka wcale nie rozwiązuje tutaj historii, bo jak już napisałem wcześniej - nic się nie zmieniło!
Aha, i dzięki za informacje o kontynuacjach. nie byłem świadomy, że istnieją. na pewno wkrótce je obejrzę.
Końcówka jest taka ponieważ to otwiera drzwi do 2 części która z resztą jest. W tym filmie poznajemy tylko postać dr Hannibala Lectera. To nie jest film o nim. Druga część pt. "Hannibal" POLECAM
Ale przecież, przecież, nikt nie obiecuje Ci cukierkowego zakończenia na początku. Z pewnością nie było ideą nakręcenie "dobro triumfuje". Końcówka okazuje się brutalna. Wydaje mi się, że taka brutalność jest lepszym uwieńczeniem, niż gdyby było "i żyli długo i szczęśliwie".
PS. Lepszym uwieńczeniem fabuły niźli "i będzie druga część"
Nie, nie, nie. Nie zrozum mnie źle. Ja wcale nie oczekiwałem happy end'u. Ja też uważam, że w takim przypadku brutalne zakończenie byłoby lepsze niż "żyli długo i szczęśliwie". Gdyby na przykład podczas ucieczki Dr Lecter był zmuszony zabić główną bohaterkę, i gdyby to zrobił, zakończenie byłoby tragiczne, ale przynajmniej coś by się stało! Tutaj, jak pokazałem nic się nie zmieniło (wymienili jednego zbiega, na drugiego, równie groźnego), tylko wszyscy nagle zaczęli uważać, że wszystko jest w porządku i należy to uczcić.
A i ja też nie znoszę zakończeń typu "będzie druga część" (f**k you "Skyline"), ale jeszcze gorzej moim zdaniem jest, jeśli film kończy historię, a po kilku latach i tak robią sequel.
Cóż, tutaj nie skończył.
A Lecter jest autentycznie super. Bardzo, bardzo lubię, kiedy cholernie negatywna, do bólu zła postać wzbudza tyle sympatii. Ale on jest po prostu niesamowity.
nie mogę zrozumieć, jak psychopata może być pozytywną postacią. fakt: jest inteligentny, charyzmatyczny, sprytny. ale wy*hujałby każdego przy pierwszej lepszej okazji.