W latach 90 w porównaniu z tym co było to była bestyjka, ale w końcówce lat 80 to była krwiożercza bestia, która wchodziła do ringu nawet nie tyle dla zabicia ofiary, ale jej rozszarpania :D
To prawda. Każdy jego cios był nastawiony na zranienie rywala, bo tak był uczony u Casa. Teraz szkoda gadac co sie dzieje z tym boksem, jeden wielki biznes. Najwieksi swoich wag vide Gołowkin i Alvarez zamiast pojedykować się ze sobą w celu sprawdzenie siebie to Meksykaniec osrany i tylko szuka pretekstu, żeby zbyć Kazacha. Za czasów Mike'a też nie było tak kolorowo, bo nawet on sam bał się wyjść do Foremana, ale jednak było to na mniejszą skalę i bokserów walczących w ringu naprawdę można było nazwać wojownikami. Teraz układy, kasa i jeden wielki syf nie licząc małych wyjątkow.. Nie ma co się dziwić, że choćby takie mma ma ciagle wieksza popularnosc i przy takiej dalszej polityce wyprze boks.