ale w końcu to było do przewidzenia. Chuck Norris vs. Servant Of Satan. za kamerą AAron Norris. wynik do przewidzenia nietrudny: Chuck skopie piekielnemu wysłannikowi dupę, a Aaron zagwarantuje widzowi porządną porcję absurdów i idiotyzmów. pośmiać się można, ale jednak z czasem robi się to nużące. wszystko to już było w tego typu historiach. nawet "I stanie się koniec" z Arniem był lepszy. tutaj jedyny plus to osadzenie akcji w Izraelu, przynajmniej chłopaki z amerykańkiej policji nie siedzą w swej zasyfionej metropolii i nie ratują świata na zasadzie Ameryka=świat, tylko wreszcie ruszyli tyłki i pozwiedzają nieco, nawet jeśli nie wiedzą gdzie to na mapie leży.