"Moebius", chyba najbardziej ekstremalny film Kim Ki-duka oglądałem już kilkanaście miesięcy temu, ale po prostu go nie oceniłem. Gdybym chciał ocenić i dodatkowo opisać wszystkie obejrzane w ciągu ostatnich lat filmy to musiałbym siedzieć na Filmwebie miesiącami. "Moebius" to na pewno obraz szokujący, perwersyjny, zahaczający tematycznie (takie odniosłem wrażenie) o japońskie kino pinku eiga.
Znakomite kreacje aktorskie Jae-hyeon Jo, Eun-woo Lee i Young-ju Seo oraz niezwykłe sportretowanie totalnie dysfunkcjonalnej koreańskiej rodziny. Czego tutaj nie ma? Kastracja, kazirodztwo, autoerotyczne samookaleczanie, zbiorowy gwałt plus dużo czarnego humoru i całkowite wyeliminowanie dialogów. Na pewno nie jest to przyjemny film w odbiorze, aczkolwiek nie pozostawi żadnego widza obojętnym. Atmosfera w "Moebius" jest surrealistyczna, obłąkana, odrealniona, zwyrodniała.
Nie mam zamiaru spojlerować, przekonajcie się sami. Już "The Isle" Ki-duka był mocnym ciosem, jednak "Moebius" jest ciosem jeszcze mocniejszym, choć momentami trudno się nie uśmiać z niektórych szokujących scen. "Visitor Q", "Cold Fish" czy filmy Johna Watersa się kłaniają.