wlasnie go widzialem.. hm....
fabula do bani, zupelne dno... wymyslony bokser, etc.. szkoda gadac...
musze jednak tez film pochwalic: jest w tym pewna konsekwencja - film jest zly od pierwszej do ostatniej
minuty, a to dlatego, ze ciagle przeszkadza historii rezyser... dla mnie zapalilo sie jakies swiatleko w scenie, w
ktorej nasz bokser obserwuje swoja wietnamska polowke, gdy ona spiewa na przyjeciu u swoich wietnamskich
wspolbratymcow... tam byl piekny moment z Lubosem, ktory gral czlowieka, do ktore wreszcie cos zaczyna
docierac... i od razu postawiono tam tame.. i bylo jak na poczatku... czyli bardzo zle
2/10 (dwojka ze ten moment)