PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=473111}

Moon

2009
7,3 96 tys. ocen
7,3 10 1 95599
7,5 57 krytyków
Moon
powrót do forum filmu Moon

REW

ocenił(a) film na 10

Film rewelacyjny i film roku 2009, nie trzeba tyle się wysilać zeby nakręcić dobry film a nie gniota jak Avatar, ktory pomimo efktów jest jednym z filmów swojej kategorii, zacytuję roberta leszczyńskiego: "efekty się starzeją, co można zobaczyć na przykładzie king konga z lat 70tych".

kamisz77

Tylko, że za 30 lat nikt nie będzie wiedział, że powstał taki film, jak Moon, bo nie jest to aż takie arcydzieło, jak Odyseja kosmiczna, która też znana jest głównie wśród kinomanów. Za to Avatar już się zapisał w historii. Podobnie jak Star wars, którego efekty się zestarzały, będzie pamiętany na zawsze.
Moon to wspaniały film, ale Avatar to nie tylko film, ale i wydarzenie.

ocenił(a) film na 9
Kazioo

Sama prawda - rzygać mi się chce, jak czytam o czepianiu się Avatara. To żałosne, że nikt nie odbiera tego filmu, jako wydarzenia i źródła wspaniałych przeżyć, które zostało przecież stworzone dla nas. Taka natura Polaka - ponarzekać i czuć się dzięki temu lepiej. A argumenty na "nie" można znaleźć dla każdego filmu /patrz opinie o INK -ma wysokie noty tylko za tematykę, jaką porusza, może też za kilka pięknych scen, ale wykonanie..... kino klasy D/

ocenił(a) film na 7
kamisz77

film wart obejrzenia, ale nie zaskoczył mnie. Nie rozłożył na łopatki, nie
zwalił z nóg. W dzisiejszych czasach trzeba już przestać się zachwycać
efektami specjalnymi. efekty specjalne mogą jedynie być uzupełnieniem
fabuły, a nie że do możliwości obliczeniowych superkomputerów dokleja się
fabułę.

ocenił(a) film na 10
kamisz77

Z przykrością stwierdzam, że mnie osobiście "Avatar" zaangażował bardziej niż "Moon" i "Dystrykt 9" na które bardzo liczyłem. :( Szkoda, bo właśnie takiej tematyki, takiego nastroju jak w tych dwóch pozycjach oczekuję po SF.

Porównywanie tak różnych filmów i tak jest bezsensowne, ale o ile "Avatar" jest chyba najlepszą możliwą wariacją tematyki baśniowej, tępienia obcych kultur i chłodnej kalkulacji świata biznesu, tak w światełkach nadziei jakimi miały być "Moon" i "Dystrykt 9" pojawiają się elementy budzące moje wątpliwości. Wszystkie trzy są dobre i warte obejrzenia.

Khaosth

gdy "Blade Runner" wchodził na ekrany kin też niczego wielkiego mu nie wróżono...przeszedł praktycznie bez echa, zarówno jeśli chodzi o to ile zarobił, jak i o ważne nagrody, których nie dostał...a teraz po tylu latach zyskał status kultowego arcydzieła, jednego z najważniejszych i najlepszych filmów w swoim gatunku...ale do tego trzeba było czasu i kto wie...może w przypadku Moon'a będzie podobnie...co do Avatara to sytuacja może wyglądać całkiem odwrotnie, bo poza efektami film ten nie posiada nic co by mogło zostać zapamiętane...a i efekty też się zestarzeją...

ocenił(a) film na 10
error

W sumie z "Avatara" też coś można wyciągnąć. Temat cywilizowania na siłę ostatnio powrócił przy okazji 'wojny z terroryzmem', kiedy to grzeczni Amerykanie postanowili nauczyć kultury Irak (w filmie zresztą wojskowy wypowiada znamienne "na terror odpowiemy terrorem"). Jake jest w filmie traktowany na równi z Samem - jest to zło konieczne, które ograniczy straty korporacji w związku ze śmiercią jego brata. Sam ma wykonywać swoją robotę by wrócić bogatszym do rodziny - Jake ma przymknąć oko na swoje morale, a w zamian odzyska nogi. Idea połączonej biosfery Pandory to chyba najciekawsze przedstawienie panteistycznych wierzeń rdzennych plemion - jak nigdy poczułem podobną fascynację ekosystemem tego świata, co sprowadzani na margines mieszkańcy tamtej planety. Poza tym film ma też wiele ciekawie zaprojektowanych zwierząt, co jest cechą rozpoznawczą wielu filmów uznawanych za klasyki ("Obcy", "Predator", "Labirynt fauna", a może niedługo i "Dystrykt 9").

Widzę w "Moon" prawidłowe podejście do gatunku (prawdopodobny pomysł podparty obecnymi dokonaniami naukowymi i wykorzystany w sposób dosyć prawdopodobny i spójny, a przez to tym bardziej przerażający), widzę dobre modele, widzę świetną scenę z Samem spoglądającym na Ziemię oraz kilka ciekawych pomysłów jak np. scena z postacią w okularach zaraz po przebudzeniu się Sama, czy emotikony Gerty'ego, ale ta historia mnie nie ruszyła (nie wczułem się w postać Sama i jego relacje z gościem).

Moim zdaniem wszystkie te filmy są warte uwagi i nie chcę ich specjalnie wartościować. Może i "Avatar" zostanie zapomniany, ale w moim odczuciu jest to "Pocahontas" o niebo lepsze niż się spodziewałem wybierając jego seans.

Khaosth

i każdy z osobna będzie miał zupełnie inne odczucia co do tych filmów, bo widzisz mnie "Moon" poruszył, czego o Avatarze powiedzieć już nie mogę...nawet Dystrykt 9 jest filmem o niebo lepszym od Avatara, z którego może i tak jak piszesz - "da się coś wyciągnąć", tyle, że dla mie jest to wyciąganie czegoś na siłę...temat cywilizowania nie jest odkrywczy, a w "Avatarze" jest tylko tłem dla pokazania efektów specjalnych jakich jeszcze świat nie widział...i przez te efekty film traci we wszystkich innych aspektach. Typowe postacie, zagrane bez żadnych fajerwerków(taki Rockwell w Moon swoją rolą zjada ich wszystkich razem wziętych na śniadanie), scenariusz...nawet nie jestem do końca pewien, czy Cameron pisząc go chciał poruszyć jakiś ważny temat, czy napisał go tylko pod kątem ukazania efektów...? bo scenariusz jest płytki i niczym nie zaskakuje...tak jak to było już wielokrotnie pisane i mówione - jest kalką wielu filmów, które powstały do tej pory...a upychanie wszystkiego co się da w jeden film nie wyszło w tym przypadku na dobre. Dla mnie jest to film, który swoją częścią wizualną powala na kolana, ale mam wrażenie, że powala do tego stopnia, że nie którzy nie zwracają uwagi na inne aspekty...dlatego, gdy minie szum, chaos itd,itp w okół tego filmu, wydaje mi się, że podzieli on raczej los "Titanica"(w trakcie premiery wydarzenie globalne, status arcydzieła i rekord w światowych box-officach...a z czasem zapominany, często traktowany jako wpadka, a nie arcydzieło) niż los "Blade Runnera", który im jest starszy - tym jest lepszy :] a co do Moon'a, to...dla mnie jeden z najbardziej niedocenionych filmów ubiegłego roku. Skromnie nakręcony, nie oślepia kolorami, porusza ciekawy temat, który coraz bardziej wydaje się być prawdopodobny. Aktorsko jest popisem Rockwella, bo to jest sztuka utrzymać jedną rolą ciężar całego filmu. Świetna jest muzyka Mansella, może zakończenie jest nie co - nie pasujące do całości, ale w z drugiej strony...może i dobrze, że tak się skończył...i największy plus filmu - klimat...dawno nie widziałem tak przejmującej historii o samotności...

ocenił(a) film na 10
error

Prawda - każdy będzie miał inne zdanie na temat tych filmów.

Zbyt wiele do "Moon" nie mam, ale jeżeli miałbym podać jakieś jego wady to byłyby to w moim odczuciu dziwnie duża niezgodność charakterów obu postaci (jeden chce dojść prawdy, a drugi się irytuje i ucieka od problemu) oraz niezrozumiała i dość naiwna chęć do okazywania pomocy Samowi przez Gerty'ego. Nie było w nim dużo barw, ale od kontrastu między bielą i czernią kadrów w kinie bolała mnie głowa. "Moon" przywodził skojarzenia z "Gattacą", tyle tylko że kolejne sceny "Moon" nie rozwijały wizji świata tak jak np. łapanka osób niedoskonałych w "Gattace". W efekcie w "Moon" niemal mi umknęła tematyka filmu, ponieważ patrzyłem na niego jedynie jak na historię astronauty, który chce wrócić do domu, a to również nie jest zbyt odkrywczy temat.

Nie powiedziałbym, że "Moon" jest filmem niedocenianym, ponieważ przy tak słabym zainteresowaniu tym filmem przez dystrybutorów, "Moon" może pochwalić się właściwie samymi pozytywnymi recenzjami (nigdy nie widziałem jakiejkolwiek niepochlebnej i w sumie słusznie że takich nie ma) oraz wieloma nagrodami zdobytymi na różnych festiwalach m.in. na festiwalu SITGES. Moim zdaniem jest on raczej ofiarą kiepskiej promocji, nie wiem czy nie gorszej nawet niż przy "Splice".

Piszę tak tylko, aby obronić nieco "Avatara". Mam "Moon" za dobrą pozycję i nie chciałbym nikogo zniechęcać do obejrzenia tego filmu. Zwyczajnie drażnią mnie nieco stwierdzenia pokroju "x to gniot", czy "y zjada na śniadanie x". "Moon", "Dystrykt 9", "Łowca androidów", "Avatar", "Gattaca", "Obcy", "Labirynt fauna" (to akurat fantasy), "Predator" i oby niedługo także "Splice" to pozycje do których będę wracał i które szczerze polecam wszystkim fanom gatunku.