Odnoszę wrażenie że nakręcenie tego filmu było tylko pretekstem do pokazania scen gore. To głównie na nich autor tego "dzieła" skupił uwagę. Te były mocne, przyznaje (szczególnie dwie, które widocznie się wyróżniają), ale co z tego skoro film właściwie nie ma żadnej fabuły. Nick Palumbo nie sprawdza się ani jako reżyser ani jako scenarzysta. Przez połowę filmu występuje dziewczyna głównego bohatera która znika jak gdyby nigdy nic kiedy ten z nią zrywa . Nie wiemy o niej za wiele ale kto by się tym przejmował. Jest jakiś mechanik od którego bohater kupuje broń. Od czasu do czasu pojawiają się jakieś flashbacki z dzieciństwa bohatera. Czasami zabije jakąś dziewczynę albo zrobi masakrę w wypożyczalni kaset ale nic za tym nie idzie. Ba! Pod koniec pojawiaja się nawet żona i dziecko którzy również nic nie wnosza. Ten film to zlepek scen bez ładu i składu.