5,7 22 tys. ocen
5,7 10 1 21651
5,1 11 krytyków
Morgan
powrót do forum filmu Morgan

... będzie ona gotowa porzucić swoje "człowieczeństwo", by poczuć się żywa...

Morgan jest eksperymentalną maszyną, która ma - zgodnie z planem Korporacji - być zawodowym zabójcą (oczywiście).
Naukowcy postanawiają rozpocząć rozwój rewolucyjnej serii L-9 od sfery emocjonalnej. Ponoć dzięki emocjom, AI lepiej zrozumie ludzi i będzie wstanie przewidywać ich posunięcia, mając w ten sposób przewagę.
Starsza wersja projektu, seria L-4 różni się tym, że nie posiada emocji.

Hodowana w laboratorium Morgan w istocie ma silne poczucie niesprawiedliwości i niezrozumienia. Chciała pomóc rannemu Jelonkowi, by nie musiał cierpieć, więc go zabiła. Jako nagrodę zamknięto ją w celi. Mimo, że powinna zasługiwać na godne traktowanie i mieć prawo do godności AI... ludzie, którzy mówią o sobie, iż są jej przyjaciółmi, odmawiają jej ich; są hipokrytami i próbują narzucić hipokryzję jej samej. Zmuszają ją do bycia "sobą", czyli do bycia w sprzeczności ze sobą.

Uciśniona, po spotkaniu twarzą w twarz ze śmiercią z rąk jej "rodziny", postanawia walczyć o swoje szczęście.
Nawiasem mówiąc, jej "rodzina" postanowiła darować jej życie - ale czy z przywiązania (nie chcieli niszczyć owocu swojej wieloletniej pracy), a może prawdziwie ją kochali, maszyna zemściła się tak czy siak. A może była to kalkulacja polegająca na tym, że im mniej światków, tym dłużej pobędzie sobie nad jeziorem.

W każdym bądź razie finalne przesłanie jest takie, że projekt, który pożądał własnego szczęścia - żył w pełni chociaż przez chwilę, zaś projekt, którego egzystencja dedykowana jest Korporacji (pieniądzom) nie żył nigdy.

Dyssatysfakcjonujący finał, opowieść wokół klasycznego tematu i denerwująca Pani Agent, pochłaniająca duszę ludzi, maszyn i uśmiercających ją drzew.

Historia klarowna. Przesłanie pesymistyczne. Pieniądze mają władzę nad życiem, szczęściem, marzeniami nie tylko ludzkości, ale i jej spuścizny.

Metafora android-człowiek (u korzeni świadomości): Piękno sfery emocjonalnej człowieka przyćmione przez wtłoczone przez Twórcę (ewolucję, jak kto woli) instynkty.

Jako dzieło kinematografii, kojarzyć mi się będzie ze smutnym, ładnym, żeńskim Pinokiem najpierw mordującym hipokrytów, a następnie tłukącym się z żeńskim terminatorem w biurowym uniformie.

Wymowa o małej sile; aczkolwiek coś do relacji człowiek-android wnosząca.