Pierwsze 10minut - już na tacy wyłożone niezwykle przewidywalne zakończenie tj. Lee jest podobnym produktem, co można wywnioskować, z krótkiej rozmowy z azjatycką Panią doktor.
Sami lekarze dookoła a Kathy biega z brudnym opatrunkiem cały film, który nota bene winno się zmieniać kilka razy na dobę. Rozumiem, że był tam chirurg, który się nią zaopiekował? Chyba mi umknęło.
Absolutnie ani jeden dialog nie był wart uwagi. To jest kino klasy B. Nie powinno się nawet znaleźć na wielkim ekranie.
Dziewczynka obdarzona sztuczną inteligencją, widząc jelenia pierwszy raz w życiu skręca mu kark(skąd wie jak to zrobić?).
Dziewczynka, która nigdy w życiu nie widziała jak się walczy, wie jak zadawać ciosy i je blokować, wie jak posługiwać się bronią i jej celność strzałów jest jak u doświadczonego myśliwego. Niektóre rzeczy robi się instynktownie, ale bez przesady, nie takie.
Trucizna, którą mieli jej podać dożylnie ląduje w brzuchu Darrena i wywołuje ten sam efekt. Nie trzeba być lekarzem żeby wiedzieć, że to absolutnie nie miało prawa zaistnieć.
Dziewczynka zdolna do płaczu widząc jezioro, ale w ogóle nie umie zagrać emocji przed lekarzem, który ma zbadać czy ona w ogóle ma prawo jeszcze istnieć.
Najlepsze na koniec!
Lee - analityk finansowy, która biegle posługuje się bronią myśliwską i ma czarny pas w pseudo karate.
Morgan ucieka nocą z ośrodka, a na następnej scenie jest już dzień gdy walczy 5 minut później z Lee.
Podobno stworzyli obiekt o wyższej samoświadomości niż człowiek, a ona nie ma bladego pojęcia czym jest i co się dookoła niej dzieje.
Ja się pytam dlaczego ona ma wiecznie sine usta i twarz spryskaną brokatem? Syntetyka związana z tą postacią powinna być niewidoczna gołym okiem.
Walka Morgan z Lee w lesie - fatalne ujęcia. W jednym Lee siedzi na Morgan, a sekundę później leży na plecach a Morgan obok niej na ziemi (to jest absolutnie niewykonalne!).
Film w żadnym jego aspekcie nie trzyma się kupy. Jeśli ktoś to czyta, a nie oglądał jeszcze filmu, to właśnie zaoszczędziłem Ci sporo czasu z Twojego życia, które mogłeś(aś) zmarnować oglądając to dzieło.
Nie można oprzeć się wrażeniu, że wzorowane to na innym gniocie z Adrienem Brody - Splice i nowszej Ex Machinie. Mały Luke zrobił straszną szmirę.
Jeżeli człowiek ma tupet by coś takiego wypuścić to znaczy, że i producentowi i reżyserowi zależało na zarobieniu paru groszy nie patrząc pod czym się podpisują. Reżyser w końcu to Scott - ktoś więc na to pójdzie.
Gdybym miał oceniać to patrząc na nazwisko, ta skala ocen nie byłaby odpowiednią. Odpuszczę więc i przymknę na to oko i daję naciągane 1/10
Nie staraj być się omegą, bo to widoczne że ty jesteś zwykły apropak, agregacie kochany. Przestań mi tu bajerować o krytykowaniu, bo w bardacha dajesz audiencje wszystkim w stuje dmuchanym.
Nie pozdrawiam.
Co ty wiesz o filmie? Twój umysł spowija mgła efektów specjalnych, którymi karmią dzisiejszego widza. Wróć kiedyś lub pozostań w labiryncie Transformersów i nigdy nie znajdź nici Ariadny, która prowadzi do fenomenalnych dzieł.
Dlaczego oceniasz mnie na podstawie własnych gustów filmowych? Nie gustuje w Transformersach ani żadnych komiksowych produkcjach. Lubie dobre kino sf, lubie kino Scotta, ale ten młodzieniaszek zrobił po prostu zwykłą szmirę. Powinienem lubować się w produkcji, która jest zła co widoczne jest gołym okiem, tylko dlatego, że nie ma w niej efektów specjalnych? Przywołałem tu Ex Machinę, która nota bene jest bardzo dobrym filmem, a końcówka pozostawia widzowi możliwość własnej interpretacji. Tu natomiast? Widz dla siebie nie ma nic. Film przewraca się o własne błędy logiczne i wykłada na tacy zakończenie w pierwszych jego minutach.
Abstrahując - gość, który filmy Matrix i Avatar ocenia na 10 twierdzi "Twój umysł spowija mgła efektów specjalnych, którymi karmią dzisiejszego widza." a wcześniej zadaje pytanie "Co ty wiesz o filmie?" brzmi jak zwykły hipokryta.
Film bardzo słaby, nic się w nim nie klei. W zasadzie z większością uwag mogę się zgodzić. Przypomniałeś mi o filmie Istota, jakoś nigdy go nie oglądałem, a ciekawi mnie czy wypada rzeczywiście tak źle przy Morgan.
Słabe te argumenty ale ja tylko na temat kilku: "Lee - analityk finansowy, która biegle posługuje się bronią myśliwską i ma czarny pas w pseudo karate." - przecież ona nie była analitykiem finansowym, tylko taka była jej oficjalna przykrywka, nawet pani z jednym okiem to zauważyła na początku filmu, a ty nie?
"Podobno stworzyli obiekt o wyższej samoświadomości niż człowiek, a ona nie ma bladego pojęcia czym jest i co się dookoła niej dzieje." - w rozmowie z lekarzem było jasno powiedziane, "nie jest lepszy (umysł/świadomość) jest inny"
"Dziewczynka zdolna do płaczu widząc jezioro, ale w ogóle nie umie zagrać emocji przed lekarzem, który ma zbadać czy ona w ogóle ma prawo jeszcze istnieć." - przecież ona siłą powstrzymywała się od pokazania emocji w stosunku do lekarza, co ostatecznie się jej nie udało ;-)
Pomijam już fakt że los Morgan z góry był przesądzony, projekt miał zostać zamknięty a ona zlikwidowana, głównym obiektem testu/misji była Lee.
Generalnie oceniasz film jak chcesz i jest to twoja sprawa, ale w mojej opinii ocena 1 jest rażąco niesprawiedliwa, nawet gdybym nie lubił takich klimatów dałbym 5-6 a że lubię to daję 8.
Pozdrawiam, bez urazy.
Podpisuję się pod powyższym rękami i nogami, a od siebie dodam:
*Pierwsze 10minut(...)*
Cóż, nie było to jednoznaczne, że Lee jest produktem. Łatwo było przyjąć takie założenie, ale dowdy dostaliśmy dopiero na koniec filmu.
*Sami lekarze dookoła(...)*
Doktor to nie to samo co lekarz. Racją jednak jest, że ktoś ten opatrunek powinien zmieniać i nie trzeba być lekarzem, aby o tym wiedzieć. Poza tym, żyli na uboczu, więc przynajmniej jedna osoba powinna mieć przeszkolenie z udzielania pierwszej pomocy.
*Dziewczynka(...)*
Jej umiejętności i wiedza owiane są tajemnicą. To była biologiczna maszyna i mogła czerpać wiedzę na jakimś etapie np. z internetu. A być może była szkolona przez obsługę np. przez Brendę. Nasuwa się jednak pytanie skąd miała tyle siły?
Płacz, to wrażliwość i nie jest tożsamy ze zdolnościami aktorskimi.
*Trucizna, którą mieli jej podać(...)*
Trucizna w dużym stężeniu nie musi być wcale podana dożylnie. Chodziło o to, by śmierć była szybka i bezbolesna.
*Ja się pytam dlaczego ona ma wiecznie sine usta(...)*
Bo nie jest człowiekiem?
A z tym z kolei się zgadzam:
*Morgan ucieka nocą z ośrodka(...)*
To dosyć częste w filmach i sam nie wiem dlaczego twórcy notorycznie popełniają ten sam błąd.
*Walka Morgan z Lee w lesie(...)*
To fakt, sceny walki były fatalnie zmontowane. Być może poszli po kosztach i nie chcieli zatrudniać kaskaderów, co musiało odbić się kiepskim materiałem z którego trzeba było coś poskładać.
*Doktor to nie to samo co lekarz.*
Genetyk to lekarz, a owych było trzech
*Bo nie jest człowiekiem?*
Lee również nie, gdzie jej sine usta? Założeniem było stworzyć produkt odwzorowujący ludzką istotę, nadal nie rozumiem co mają sine usta do tego i twarz spryskana brokatem.
Oglądałeś ten film chyba z zamkniętymi oczami, absolutnie nic nie zrozumiałeś co widziałeś na ekranie. Zostaw krytykowanie filmów innym
baaltic
Z całym szacunkiem, ale krytykować może każdy. Ja oceniam film jako mizerną próbę stworzenia na siłę czegoś głębszego. Jak możesz mówić, że nie zrozumiałem tego co widziałem na ekranie? Ależ zrozumiałem, mnie to po prostu w ogóle nie przekonało. Film jest po prostu kiepski i jest to moja subiektywna ocena. Nie było do tej pory filmu, który bym tak negatywnie ocenił. Ten natomiast jest katastrofą kina sf.
mitrus80
ona była analitykiem finansowym, a przynajmniej taki obraz siebie jej umysł zakodował. Wynika to jasno z dyskusji, które prowadziła z szefostwem.
Każda jedna rozmowa wskazuje na to, że Morgan winna być świadoma formy swojej egzystencji bardziej niż ktokolwiek inny, a w filmie ukazywana jest kompletnie inaczej.
Pomijam już fakt że los Morgan z góry był przesądzony, projekt miał zostać zamknięty a ona zlikwidowana, głównym obiektem testu/misji była Lee.
Los Morgan nie był z góry przesądzony. Przesądzony został dopiero po przyjeździe Lee na miejsce i po wydarzeniach, które miały miejsce w tamtym czasie.
Co do klimatów to zdecydowanie jest to moje kino, ale nie w takim wykonaniu. Doceniam film o tytule Ex Machina, bo tam masz wolną interpretacyjną ścieżkę zakończenia. Tu natomiast od początku nie widzę nic co byłoby godne uwagi. Film w mojej ocenie jest o niczym.
Pozdrawiam
Tylko Ty przedstawiłeś solidne argumenty na to, że film jest po prostu nieudany. Najśmieszniejsze, że niejedna osoba ględzi coś o klimacie i głębi. A tu - pusto. Aktorzy nieźli (cóż, nazwisko tatusia robi swoje), a zagrali dennie, jak wszyscy aktorzy świata, którzy nie mają czym zagrać. Teksty drętwe, jakiś genderyzm wychodzi spod nich. W sumie - za dużo bab, za mało chłopów, a i ci co są, są bez jaj. Sadzę, że tatuś powinien wstrzymać synkowi kieszonkowe, albo nakłonić go do zmiany zawodu.
szefowie na koncu rozmawiaja o modelach i stwierdzaja ze stary model L4 - czyli Lee okazal sie lepszy od modelu L7 czyli Morgan bo 4 rozwalila wszystkich :-)
Jedynki bym nie dał, ale jest sporo nieścisłości o których piszesz. Dla mnie to powielanie tematu na siłę, tym razem ze skutkiem mocno przeciętnym. Tylko wypatrywać na horyzoncie kolejnych tego typu dzieł.
Skad opinia, ze zaoszczedziles komus czasu? Nie jest to film najwyzszych lotow, ale kazdy ma prawo do swojej opinii - mi sie podobal, bardziej niz nowe dzielo tatusia pod tytulem "Independence Day 2" Nie szukalam glebi - chcialam sie rozerwac, bo jestem zmeczona pretensjonalnym kinem, w szczegolnosci artytystycznym, mowiacym o wartosiach moralnych. Oczekiwalam ciekawego filmu z akcja, a nie pogadanek czy warto hodowac sztuczne zycie. Dostalam to co chcialam.
Wiesz, ten film może rzeczywiście dupy nie urwał, ale to, co piszesz, świadczy o tym, że albo strasz się na siłę przyczepić, albo nie potrafisz patrzeć na film głębiej, niż tylko na to, co widzisz bezpośrednio na ekranie. Jak już ktoś wspomniał: ona wyrażała uczucia. Zresztą dziewczyna ma wrodzony defekt, który skłania ją do agresji. O ile nie wiem, skąd nauczyła się karatsu i jazdy samochodem, o tyle jestem w stanie zrozumieć zmienność zachowania z płaczu do zabijania.
Generalnie film był taki sobie, mocno średni, ale przynajmniej dało się go obejrzeć i nie usypiał jak niektóre pseudoambitne produkcje, albo totalne szmiry. Taka niewymagająca rozrywka w sam raz na noc, ale dawanie temu filmowi 1 to kpina. Lawalantula ma wyższą ocenę. Całe Wielkie Kino Pulsu ma wyższą ocenę i oceniłeś film zwyczajnie niesprawiedliwie.
Szczerze mówiąc, to spodziewałam się czegoś zupełnie innego, skierowanego na emocje, jakieś dylematy moralne, a nie zwykłej sieczki o superzabójczej dziewczynce, no ale cóż, naprawdę widziałam mnóstwo gorszych filmów.
Dokładnie,może ten film to nie jest poziom Ex Machina ale mimo wszystko się broni,po pierwsze mamy fajny klimat połączony z dobrymi zdjęciami,muzyka również trzyma poziom dalej gra aktorska może dupy nie urywa ale przekonywująca a w szczególności tej młodej ale najwiekszą klasę pokazał Giammati.Podsumowując film również wypadł bardzo dobrze pod wzgledem scen akcji no i jak na debiut reżyserski to szacun....
Ps Oceniając ten film na 1(sic!)trzeba być do potęgi ignorantem albo to czysta prowokacja!
jedno pytanie Rolling, czy zauważyłeś, że Lee to robot czy nie? ale szczerze, bo nie zamierzam Cię oceniać, jeśli nie, ani jeśli tak, po prostu chciałbym wiedzieć
no to już się nie dziwię Jego ocenie filmu;) teraz się zastanawiam, czy Ci, co go krytykowali, też tak szybko zauważyli. ja widzę początek oglądałem z za małą uwagą. pozdrawiam
Muszę cię zasmucić ale jesteś w błędzie. Przeglądając forum natknąłem się na informację ( wiele niezależnych wpisów), że fabułę jak i w domyśle cały pomysł na film został podany na tacy już w 5 min. Jestem w trakcie kontaktu z wyższą inteligencją która była zdolna tak wiele w tak krótkim czasie (5 min.) Dobry Boże.... co za rozkosz dla osoby zafascynowanej s-f obcować z zaawansowanymi tworami intelektualnymi.
dodam jeszcze Morgan jezdzaca samochodem lepiej od pani analityk- czysciciel , Morgan wiecznie w tej samej bluzie -( to efekt zamierzony , nie ma prawa znac sie na modzie .)
Kiedy film się kręci w trzy dni, to wychodzą później takie ''syfy'' ma wierzch ;)
Praktycznie ze wszystkim się zgodzę. Dużo podobieńst zwłaszcza z filmem Istota, który nie jest jakiś wybitny, ale przynajmniej widać, że reżyser obrał jakiś konkretny kierunek i się go trzyma, a tutaj Scott zaczyna ambitnie, albo chce sprawiać wrażenie, że robi coś ambitnego, a koniec końców gubi gdzieś swoją wizję i idzie w tanie kino akcji... To jest po prostu bardzo źle zrobione sci-fi z całą masą niedociągnięć i niewybaczalnych błędów. Scott swojemu ojcu to może aktualnie co najwyżej buty wycierać i chyba lepiej bedzie, jak pójdzie w stronę kina akcji klasy B i da już sobie spokój z sci-fi. Pozdrawiam i filmu nie polecam. ;)
Film ma wiele wad, ale stopniować ocen to Ty nie umiesz i nie oszukuj się, że jest inaczej. Skala 1-10 może nie jest baaardzo zniuansowana, ale wystarczająco, by zauważyć, że istnieją filmy znacznie gorzej zrealizowane niż "Morgan". Ty, dając tutaj jedynkę, zupełnie się w tej skali ocen pogubiłeś.
trochę dziecinada ale może być, do kolacji. dla młodzików co mało widzieli może być super:)
zapomniałeś dodać, * Morgan jeździ jak zawodowy rajdowiec w wieku 5 lat nie ukończywszy żadnego kursu ani wcześniejszych próbnych jazd hahah
Obejrzyj jakikolwiek film na tv puls albo tv4 i potem porównaj go z Morgan, być może zrozumiesz wtedy co znaczy ocena 1 i jakie filmy faktycznie na nią zasługują.
ja to wywnioskowałem po scenie pierwszego spotkania za szyba kiedy odbicie L-4 na szybie pokrywalo sie z głowa L-9 :)
takie puszczenie oczka do widza, że Leee to tez sztuczna inteligencja nie czlowiek ;)
Solidne argumenty, z którymi się zgadzam, że ten film to jedno wielkie nieporozumienie - 1/10 !!!
Patrząc na film przez pryzmat logiki RollingYourHead ma rację. Jednak ten film jest niesamowicie wciągający, on wręcz ogląda się sam. Nie odmierzasz czasu do końca, nie spoglądasz nerwowo na zegarek - za to cieszysz się seansem. To co technicznie oferują filmy to jedno, a to jakie emocje w nas wzbudzają to drugie...
Szczerze to chciałem wystawić ocenę 3 bo uważam że to bardzo słaby film. Później przeczytałem Twój komentarz i właściwie jeszcze bardziej umocniłem się w swoim zdaniu.
"Morgan ucieka nocą z ośrodka, a na następnej scenie jest już dzień gdy walczy 5 minut później z Lee."
To był najgorszy time skip jaki widziałem na jakimkolwiek filmie w ostatnich 10 latach! Był tak rzucający się w oczy że aż gdy to zobaczyłem powiedziałem sobie "chwila, zaraz.... czy ja coś ominąłem? Wyłączyłem się na chwilę czy jak? Przecież tam była noc"
Cofam sobie o kilka minut (to chyba nawet nie było 5 tylko 2) oglądam i nie mogę się nadziwić. Przecież to nie przystoi filmowi który ma uchodzić podobno za dobry, no powagi trochę!
A najgorsze jest to że spodziewałem się że jak przeczytam Twój komentarz zobaczę takie same błędy która sam wyłapałem... otóż nie! To były jeszcze inne rzeczy od tych które spostrzegłem, w tym filmie debilizmów jest znacznie więcej!
Nawet nie chce przytoczyć wszystkich bo nie ma to sensu najmniejszego, ogólnie cała walka końcowa byla śmiechu warta! To był najgorszy finale jaki w życiu widziałem a widziałem na prawdę sporo filmów. Schodzi jej z linii strzału oddalona o jakieś 50 metrów, ta ma snajperkę w łapie. I po 10 sekundach pojawia się za nią! xD No po prostu brawo, to było tak niespodziewane xD Powiedziałem sobie "no i zaraz się pojawi za nią" ale nie sądziłem że to będzie tak bezczelnie pokazane.
Albo najlepsza scena ever: bohaterka nasze wrzuca Morgan do wody po czym wyrzuca snajpę (SICK! xD) by iść ją poddusić :D Mega! Przecież w wodzie nigdzie by nie uciekła, bo by się poruszała powoli, woda też była za płytka by zanurkować. To wywołało we mnie po prostu salwę śmiechu.
Zachowania bohaterów-naukowców - idiotyczne. Jak na jakimś nieudolnym horrorze
Metody badawcze - beznadziejne (głębiej zainteresowani tematem S.I. spostrzegają to bez problemu)
Morgan prowadzi auto - seriously? To też jest INSTYNKT? :D No bez przesady, inteligentna to może być, ale tak nagle zasuwa jak Kubica i jeszcze zderza się jak na jakiś crash derby? Śmieszne...
Film się ani nie trzyma kupy, ani nie ma historii, ani fabuły, ani wybitnej gry aktorskiej.
Jej, to był najgorszy film SF (tak to mam nazwać?) jaki w życiu widziałem. Jeszcze żadnemu filmowi nie wystawiłem oceny 1. (nie wystawiam ocen na filmweb, zwykle oceniam filmy sam dla siebie w głowie). 1 jeszcze mi się nie zdarzyło. Zawsze wybieram coś dobrego. Ten film nie zadowala ani pasjonatów tematyki, ani zwolenników ambitnego kina, ale zwolenników filmów akcji bo dłuższy czas nic się nie dzieje, napięcia nie ma wcale, rozmowy są o niczym. Myślałem że najmocniejszym momentem filmu będzie rozmowa z tym psychologiem(socjologiem?) który ma określić świadomość Morgan. Czekałem z niecierpliwością i było to.... strasznie płytkie. Rozumiem chęć wywołania reakcji emocjonalnej ale sama reakcja emocjonalna nie jest oznaką samoświadomości. To miał być test na samoświadomość? Czy lektor mi coś przekrecił? (ostatni raz oglądam z lektorem, czułem jakbym tracił 1/3 słów). Jeśli tak to - wow, koncertowo to zwalili.
Tak czy siak pierwsza raz w życiu dla mnie jakiś film zasługuje na 1/10. A szkoda, bo wiążę z aktorką grającą Morgan duże nadzieje bo wprost fenomenalnym występie w Witch.
Pozdrawiam.
I jeśli ktoś będzie nie wiem chciał na mnie się powyżywać że jest głupi, nie znam się itd. proszę bardzo :)
Ale na prawdę, jako głęboki fan SF i nie tylko bierny, ale również aktywy (czytam różne książki naukowe na te tematy, które bardzo mnie interesują i na pewno jednym z nich jest sztuczna inteligencja, klonowanie, eksploracja kosmosu, czas, etc.) to był na prawdę słaby film. Ktoś po prostu napisał scenariusz na kolanie. Na prawdę mógłbym go sam wymyślić a do wirtuozów filmowej wyobraźni mi daleko. Wiem że nie ma co porównywać z Ex Machiną ale cholera... aż się prosi! I ta przepaść jest, nie wielkości rzeczki czy podwórka, ale dosłownie PRZEPAŚĆ/kanion różnicy pomiędzy tymi obrazami.
I nawet ładne widoki nie uratują obrazu który cechuje się wprost licznymi błędami, głupotami i nie wiem jak to jeszcze nazwać.
Nie jestem hejterem, można wejść na mój profil i zobaczyć że nie oceniam filmów jako że nie widzę takiej wewnętrznej potrzeby (poświęciłem jednorazowo tylko 5-10 minut). Ale ten musiałem ocenić bo czuję że zmarnowałem 1,5h. I gdy zobaczyłem średnią 5,6 o ile filmweb zawsze zaniża to tutaj jest zupełnie odwrotnie.
Ja też mam kilka zastrzeżeń do tego filmu, ale to co ty tu napisałeś, to tak wielkie bzdury, że nie mogłem tego nie skomentować.
Analityk finansowy, która zna karate? A czemu by nie? Nie wiedziałeś, że ludzie maja coś takiego, jak "hobby"?
Napisałeś tyle niedorzecznych argumentów, że aż skoda czasu się nad tym pochylać. Po prostu przestać uważać się za pępek świata. Źle na tym wyjdziesz.