Jest takie powiedzenie, "nie ważne, jak zacząłeś, ważne, jak kończysz". Syn Ridleya Scotta udowodnił dwoma ostatnimi scenami filmu, że jeszcze nie potrafi dobrze reżyserować. O ile cały film jest ciekawy, dobrze zagrany i trzyma w napięciu, to zakończenie wszystko zepsuło.
Scena przedostatnia - rozmowa członków zarządu - wygląda, jak rozmowa kilku współwłaścicieli knajpy, a scena ostatnia - z oglądaniem rąk... No właśnie. Gdyby ja usunąc, a rozmowe zarządu lekko zmodyfikować, wydźwięk filmu byłby ciekawszy.
[SPOJLER] Ja zmieniłbym nieco rozmowę członków zarządu i pokazał ja w inny sposób - nie jako rozmowę kilku bogaczy przy kawce. Wtedy można by przypuszczać, że to "Lee" jest głównym obiektem badanym i była sprawdzana pod kątem zdolności eliminacji dowolnego wskazanego obiektu, bez względu na relacje z nim itp.