Pokazujący bezsens wojny, okrutne cierpienie, którego doświadczali takze Niemcy. Świetny obraz, skłaniający do refleksji.
Bo tu nie chodziło o hitlerowskie bydło, tylko o dorastanie w okresie II WŚ. Młodzi chłopcy bronili bo im tak kazano, chcieli umrzeć za idee których nie rozumieli. Obojętnie, którą stronę wojny się pokazuje to w pierwszej kolejności jesteśmy ludźmi. I pokazano bezsens cierpienia zwykłego człowieka.
"Młodzi chłopcy bronili bo im tak kazano"
Kto im kazał ...matka , ojciec , nauczyciel nawet dowódca byli przeciwni.Te nazistowskie niemieckie kurduple miały tak wyprane mózgi że nadawali się tylko na ostrzał !!!!!
"Te nazistowskie niemieckie kurduple miały tak wyprane mózgi że nadawali się tylko na ostrzał !!!!!" Na szczęście my Polacy jesteśmy narodem nadzwyczaj światłym i wszyscy mamy otwarte i świadome umysły.
Film 7-8/10. Pokazuje "niemieckich Kolumbów". Co ciekawe obraz właściwie nie mówi o tym kto jest winny ich losu. Niby jest oczywiste, że bohaterowie filmu są ofiarami Trzeciej Rzeszy ale jakby ktoś chciał mógłby równie dobrze na podstawie tego co widzi obwinić Amerykanów.
nie może mówić o tym kto winien, bo winni (sumienni, przeciętni Niemcy, 15 lat wcześniej popierający NSDAP, służący w armii czy pracujący w fabrykach broni) mieli pomaszerować do kin i w ich kasach zostawić trochę marek.
Dwa lata później nie zgodzę się z Tobą, bo biorąc pod uwagę rok powstania filmu, dla wszystkich niemieckich widzów było wtedy oczywiste, kto jest winny. Dzięki uniknięciu roztrząsania tematu winy udało się stworzyć ponadczasowe arcydzieło.
Uprzedzając głosy niezadowolenia dodam, że obecnie nie zaszkodzi Niemcom od czasu do czasu o ich winie/odpowiedzialności przypominać, bo ich pamięć lubi blaknąć.
biorąc pod uwagę rok powstania filmu... a regularne zjazdy weteranów niemieckiej armii i Waffen SS organizowane z pompą jako święta ludzi honoru tak długo jak długo ich bohaterowie potrafili utrzymać kufel w garści? a naziści w lokalnych i federalnych władzach? a opieszałość niemieckiej policji i łagodność niemieckich sądów w ściganiu i karaniu niemieckich zbrodniarzy? a antysemickie rozruchy w powojennych Niemczech? a spychanie winny za zbrodnie wojenne na słowiańskie i muzułmańskie oddziały pomocnicze (Powstanie Warszawskie świetnym tego przykładem)? a szerzenie mitu dzielnych obrońców Niemiec (wspomnienia niemieckich generałów regularnie wznawiane na niemieckim rynku)? a walka z szerzeniem wiedzy o holokauście? Oj Kolego Niemcy przez wiele lat po wojnie patrzyły na świat wciąż wojennymi oczyma.
Byłem, widziałem, często nadal patrzą. Co do przymykania oczu na zjazdy weteranów, pytaj Amerykanów, bo to ich zasługa uzasadniana koniecznością walki z nowym wrogiem - sowietami. Oceniając jednak w kategoriach filmowych nadal twierdzę, że unikając moralizowania o winie i karze udało się stworzyć ponadczasowe arcydzieło.
cóż mają do tego Amerykanie? sympatia dla bohaterów dnia wczorajszego wypływała z czysto niemieckiego serca i tylko niemiecka litera prawa mogła by coś tu zmienić - okupacja trwała wszak tylko chwilę i niemieckiego ducha nijak nie paraliżowała.
moralizatorstwa nie trzeba nam w kinie o wojnie, wystarczy chwila uczciwego przedstawienia faktów, a tej z przyczyn finansowo (wpływy) mentalnej (my skrzywdzenie Niemcy - najpierw napadł nas pewien Austriak a potem reszta świata) być w tamtym okresie nie mogło.
polecam wywiad z autorem powieści (dodatek na dvd do nowej wersji PRO7) w której nie może się oprzeć przed "wycieczkami" pod adresem aliantów i Niemców gardzących wojownikami III Rzeszy.
Proponuję doczytać na czyje zlecenie i za czyją wiedzą powstała Organisation Gehlen, to da ci pewien wgląd w globalna politykę, Okupacja Niemiec trwa zresztą do dziś.
Jeśli zaś chodzi o film, to nie widzę ckliwego litowania się nad Niemcami, wielu cywilów jest przedstawionych jako naziści lub ich sympatycy.
Ciekawe co by się działo w Polsce, gdyby nakręcono analogiczny film przedstawiający historię 15-letnich obrońców barykady w Powstaniu Warszawskim?
organizacje nie mają tu znaczenia, ani te serwisowane przez amerykańskie ani watykańskie kręgi, kluczem jest niemiecki duch podtrzymujący wiarę w niezawinioną karę i prawo do dumy z przeszłości.
wielu? telewizyjna wersja mimo swej kiczowatości ma więcej wyrazu, a i ona musi dopiąć aliantom łatkę zbrodniarzy polujących na cywilów.
Dobrze, że nie powstał, bo mielibyśmy wtedy kolejny kawałek na zamówienie mas - wredne ZSRR, dzielni mali patrioci i usprawiedliwiona naiwność AK... a mi się marzy film o głupocie decydentów, wykorzystanych bojownikach podziemiach i porzuconych cywilach... dlatego cenię Kanał, bo póki co tylko jego mamy w temacie...
swoja droga to jak oceniasz ruch zsrr wtedy?
pewnie masz racje, pewnie tez tak samo nalezy traktowac bylych czlonkow pzpr i wszystkich tak zwanych polakow popierajacych powojenna wladze ludowa...
Proszę doprecyzować pytanie ("wtedy" - to znaczy kiedy? latem 1944 czy w czasach kręcenia filmu?). "Popierających" do 1989 roku, czy wyłącznie w okresie powojennym?
Mowiac "wtedy" mam oczywiscie na mysli 1944r, bo o tym byla rozmowa, jak oceniasz postawe zsrr? Nie sugerujac odpowiedzi czy slowo "wredne" pasuje jak ulal?
"Popierających" do 1989 roku, to sie rozumie samo przez sie. Chcialbys na przyklad rozrozniac nazistow na tych popierajacych do 1933r czy wylacznie tych "pozniej"?
"Popierających" do 1989 roku osiagali wymierne korzysci ze swojego popierania do 1989 roku a nawet dluzej, czyz nie?
Poruszasz tematy rzeki, pamiętam, że uzewnętrzniałem się w tych klimatach min. przy "Mieście 44" i "Wielkiej drodze" i... nie zliczę tych wszystkich wojenno - powojennych historii...
1) 1944
http://www.filmweb.pl/film/Miasto+44-2014-637019/discussion/Ofiary+powstania+w+f ilmie+-+IPN+a+powstanie,2486977
w 2014 napisałem min. coś takiego.
"krótko rzecz ujmując w ówczesnej sytuacji, z której decydenci musieli sobie zdawać sprawę (zapewne wiesz co mam na myśli; pasje Hitlera, zaciekłość Stalina, obojętność zachodnich aliantów, dysproporcje sił i środków itd.), rozpętanie miejskiej bitwy musiało doprowadzić do masakry rodaków decydentów, a wszystko przecież dla tychże rodaków - dla narodu, bo Polska to przecież nie kamienice i wzgórza, ale naród." Potem trochę rozwinięcia "Po zdradzie Polski w 1939 roku, po latach walk z radzieckimi ideowcami (partyzantka AK była wszak na wschodzie w stanie regularnej wojny z "bratnią" nacią), po spektakularnym zerwaniu stosunków dyplomatycznych ZSRR z londyńskim rządem (Katyń), kto mógł liczyć na realne wsparcie Zachodu i przyzwoite zachowanie Wschodu?"
W 2018 powiem (napiszę) krótko - a czego innego można było się spodziewać po potworze Stalinie? Jak mu się potencjalne antykomunistyczne podziemie powojenne na tacy wystawiło to jak każdy bezwzględny cwaniak skorzystał i rękami potwora Hitlera przetrzebił stado. "Wredne"? Delikatnie rzecz ujmując.
2) po 1945
http://www.filmweb.pl/film/Wielka+droga-1946-36469/discussion/infantylna+amators zczyzna+-+licha+manifestacja+polityczna,2053690
W 2013 napisałem coś takiego
"po małej europejskiej apokalipsie, miast zakasać rękawy i budować, orać, uczyć a i oddolną, trudną pracą jutrzejszy dzień nowej Polski kuć zmazując przy okazji okrutny cień Stalina, niektórym się nowa rzeź marzyła... och te płonące znów kamienice, głodujące ponownie dzieci, bohaterski marsz na wschód ramię w ramie z wczorajszym wrogiem, jeszcze nas wystarczająco wielu by kilkaset masowych grobów wypełnić"
W 2018 skrócę swe przemyślenia - po 1945 trzeba było kraj odbudować i na na wojnę odmową (wygraną wojnę) nie było szans, więc odbudowując cegielnie i szpitale niejako dawało się mandat moskiewskim karierowiczom. Co innego ofiarnie pracować i kraj zdatniejszym do życia czynić (w tym i rozstrzeliwując bandytów (gwałcicieli, rabusiów, zabójców) maskujących się mianem podziemia narodowego), a co innego wstępować do UB by paznokcie wyrywać i gwałcić w więziennej celi. Dla popierających wyniszczanie oponentów żelazem (czy nawet gumową pałką) i mas próbujących ugrać na tym swój kawałek tłustego prosięcia (daczę, Moskwicza itd) nijak usprawiedliwienia nie znajduję.
Tom się rozpisał i wspomniał dawne dni... Zaraz, zaraz jak to szło... "dzień zwycięstwa białe pachną bzy. usiadł dziadek zamyślony wspomniał wojny dnia... jak z radziecką armią sławną w bój na wroga szedł...". Pierwszy wiersz, którego nauczyłem się w pierwszej klasie podstawówki... Łza się w oku kręci.
pytajac chcialem tylko zwrocic uwage jak rozna miara mierzysz "niemieckich zbrodniarzy"
"... regularne zjazdy weteranów niemieckiej armii i Waffen SS organizowane z pompą jako święta ludzi honoru..."
a "masy próbującye ugrać na tym swój kawałek tłustego prosięcia" oraz "popierających wyniszczanie oponentów (w drodze do koryta)".
Czytajac co piszesz, przyznam ze nie zawsze rozumiem twoja intencje, masz tak miekkie podejscie, lecz zauwaz, ze ci pierwsi byli czesto tylko zolnierzami i to honorowymi, a ci drudzy niestety czesto podle traktowali swoich rodakow... pisze to jako potomek rodziny ktora pogrzebala na wojnie kilkudziesieciu oficerow zarowno po zachodniej jak i po wschodniej stronie Polski.
Zbyt skrótowo rzucasz swoje myśli w swych postach przez co bywają momentami... mało krystaliczne. Ustalmy więc do czego zmierzasz, a zmierzasz do zarzutu, że zbyt wyrozumiały jestem dla czerwonej opcji / zbyt surowy dla brunatnej alternatywy?
"Miękkie" podejście to zbyt duże wymagania dla żołnierza (bez względu na stopień) i zbytnia troska o życie (polskiego) cywila?
"Kilkudziesięciu" - imponująca liczba, którą tłumaczył by rodzinny desant na szkoły oficerskie w czasach sanacji lub wystawienie rodzinnego pułku. No chyba, że to tylko przejęzyczenie w liczbie lub w stopniach.
Probowalem posluzyc sie analogia.
" że zbyt wyrozumiały jestem dla czerwonej opcji / zbyt surowy dla brunatnej alternatywy? " - punkt dla Ciebie!
To nie przejezyczenie, kiedys to byla bardzo duza i bogata rodzina, nie kazdy mogl liczyc na dziedziczenie majatku, rodziny byly wielodzietne, masa braci, kuzynow i dalszych powinowatych, wiec zostawalo wojsko, tak to chyba dzialalo... tych kilkudziesieciu widzialem na zdjeciach, czesc fotografii nie przetrwala proby czasu, czesc zginela jako cywile.
a za "miękkie" będzie punkt?
"Kuzyni i dalsi powinowaci" i w konsekwencji kilka różnych nazwisk / kilka różnych rodzin połączonych cienką linią krwi? Tu cywil, tam cywil i oficerów znów na ubyło. Co by nie pisać "bogata rodzina" zawsze dobrze brzmi ;)
Za bycie miekkim punktow brak... Kpij dowoli, wolno ci. nie wiem jak twoi kuzyni, ale na przyklad moi w wiekszosci maja to samo nazwisko i nie jest to kilka roznych rodzin, chyba ze u ciebie tak to funkcjonuje. Co ci bede tlumaczyl, pojecia nie masz, setki razy ogladalem rodzinny album z duza iloscia czarnych paskow. Jako dziecko czesto pytalem dziadka kto to byl, pozniej czy warto bylo ginac za ojczyzne, od jakiegos czasu wiem, ze nie. Kto wie, jakby historia inaczej sie potoczyla, moze pracowalbys i zyl w jednej z naszych wiosek :)
tragedia młodego pokolenia Niemców z II wś właśnie polegała na tym że byli przez system indoktrynowani od wczesnego dzieciństwa, a wpływ szatańskiej ideologii był silniejszy od wszystkiego: domu, kościoła itd. Film pokazuje dzieci jako ofiary systemu dorosłych. Stopień winy takich "wypranych" był nieporównywalnie mniejszy. To co przemilczano w tym filmie to przynalezność tych chłopców do Hitlerjugend, czyli do tej nazistowskiej pralni
Dokładnie ta indoktrynacja spowodowała, że sami złamali rozkaz ( nawet o tym nie wiedząc ), w chaosie ostatni wojennych dni nikt nikomu nie przekazał, że most i tym samym miasteczko nie ma być bronione i po przekroczeniu tegoż mostu przez aliantów ma być on wysadzony. Indoktrynacja spowodowała, że ci młodzi chłopcy ( nawet jeśli są to Niemcy) bronią tego będącego bez strategicznego znaczenia mostku, jakby bronili całej swojej ( zbrodniczej ) ojczyzny.
Nie jest zły, ale klasyczna niemiecka narracja w której ktoś jest winny ale niezwykli Niemcy jest nie do przyjęcia