Dla mnie jest to moment gdy Jane wbija Brooksowi nożyce w szyję,co później okazuje się być snem i daje Mr. do zastanowienia czy jego córka będzie zdolna do zabicia go, w celu przejęcia jego firmy :)
film fajny, scena dobra, ale ogolna ocene psuje Moor i jej sceny "walki" strzelanina itp. film na 7/10
Zdecydowanie to najlepsza scena! Mi film bardzo się podobał, dobra gra aktorska; racja, że Demi troszkę irytowała, ale nie miała łatwej roli do zagrania, na co także należy zwrócić uwagę. Ode mnie 9/10, dobry scenariusz, reżyseria, zdjęcia i oczywiście muzyka! Film godny polecenia :)
Ja miałem po tym momencie taką mała schizę:
Jeśli na chwilę byśmy przyjęli że jednak Earl jednak został zabity przesz własną córkę i budzi się w momencie od którego to się wszystko zaczęło (zabijanie) i że musi powtarzać wszystko od nowa przez wieczność aż zwalczy swój nałóg (jak ktoś oglądał "Dzień Świstaka" zrozumie o co mi chodzi). Earl myśli że to kara boska dlatego ciągle powtarza swoją modlitwę (zwróćcie uwagę co mówi po przebudzeniu). Ale to tylko twór mojej chorej wyobraźni.:P
Cały film był snem Mr. Brooksa...
Zauważcie, że wszystko jest bardzo spójne i jednolite (początek filmu, akcja) jesteśmy święcie przekonani o tym, że Earl ginie z rąk córki i tak zakończy się cała historia do momentu kiedy budzi się ze snu - wtedy dotyka nas cholerne zdziwienie.
Wszystko potwierdza ostatnie zdanie Marshalla "Dlaczego tak bardzo z tym walczysz, Earl?" - brzmi jakby 'kuszenie' zaczęło się od początku. Ostatnie słowa Brooksa (na początku też je wypowiada) to modlitwa, przed każdą zbrodnią. Dorzucić można jeszcze przerażenie Brooksa zaraz po przebudzeniu.
Sen natomiast można interpretować dowolnie:P - ostrzeżenie, przepowiednia itd...