Mulholland Drive – zagadka rozwiązana.
Lynch w Mulholland Drive przekreśla grubą kreską obiegowe wyobrażenia o Hollywood, bezwzględnie rozliczając się z mitem tej największej na świecie wytwórni filmowej. Przy okazji detronizuje pozycję Los Angeles – miasta powszechnie uznanego za pępek filmowego świata. W wizji Lyncha Miasto Aniołów niszczy, deprawuje, a czasami też zabija. Nie liczą się dla niego nazwiska, talent, wdzięk i uroda. Ważne są za to koneksje oraz postawieni wysoko w branży przyjaciele. Tak krwawego rozliczenia z Fabryką Snów nie było w kinie od czasów Bulwaru Zachodzącego Słońca – Billego Wildera, który jako pierwszy, odważył się skonfrontować hollywoodzki mit z rzeczywistością. Lynch chwyciwszy za wilderowski wątek, rozwija go i snuje we właściwy sobie sposób, nie szczędząc po drodze środków wyrazu, którymi niegdyś czarował oraz szokował publiczność. W swej opowieści, z jednej strony, łopatologicznie wykłada mechanizmy rządzące filmowym światkiem, z drugiej, narzuca zagmatwaną poetykę snu, który przydarzył się głównej bohaterce jego filmu – Diane. Jej hollywoodzka przygoda doskonale uzmysławia widzowi destrukcyjny wpływ pokrętnych interesów filmowego biznesu na życie mało znaczącego człowieka, łaknącego sławy. Historia Diane, którą w przeważającej części tworzy jej piękny sen o zawodowym i prywatnym spełnieniu, stanowi właśnie oś lynchowskiej narracji. Niełatwo zrozumieć, o co w niej chodzi, bo jest ona chaotyczna oraz specjalnie pogmatwana, ale przy odrobinie dobrej woli można ją przerobić na klasyczne opowiadanie:
Diane Selwyn, przyjeżdża do L.A. na zaproszenie swojej ciotki, pracującej w branży filmowej. Nowicjuszka otrzymuje szansę zaprezentowania się na castingu do filmu. Nie wypada na nim jednak najlepiej, co sama później z zażenowaniem przyznaje. Rolę , o którą zabiegała, dostaje od dawna pracująca w branży, piękna latynoska – Camilla Roads. Dziewczyny zaprzyjaźniają się ze sobą. Camilla wkręca Diane do kilku epizodów w produkcjach, w których odgrywa główne role. Diane wynajmuje własne lokum i romansuje z ze swoją nową przyjaciółką. Miłość kwitnie do czasu, a gdy traci na sile, wraz z nią upada kariera zawodowa Diane. Camilla nie pomaga kochance tak chętnie, jak dawniej, wkrótce zaś zupełnie zmienia obiekt swoich zainteresowań. Na planie filmowym nawiązuje romans z reżyserem Adamem Kesherem. Między dziewczynami dochodzi przez to do częstych scysji. Ich związek nieubłaganie zmierza ku końcowi. Na przyjęciu w willi położonej przy Mulholland Drive, osiąga kres. Gdy Adam oświadcza oficjalnie, że zamierza wziąć ślub z Camillą, w Diane coś pęka. Zdesperowana, wynajmuje łachmytę od brudnej roboty i zleca mu zabójstwo swojej byłej kochanki. Dowodem wykonania zlecenia staje się niebieskie pudełko, które, według umowy, ma być otwarte po fakcie. Tuż przed wywiązaniem się przez płatnego mordercę z podjętego zobowiązania, osamotnioną blond piękność dopadają wyrzuty sumienia. Dziewczyna żałuje swojej decyzji. Pełna wątpliwości kładzie się spać. W śnie widzi Camillę jadącą czarną limuzyną. Samochód w pewnym momencie staje, po czym drugi szofer każe Camilli wysiąść, grożąc jej przy tym pistoletem. Do morderstwa jednak nie dochodzi, bo na limuzynę najeżdża wesoły dżip nastolatków. Camilla cudem przeżywa koszmarny wypadek, schodzi z położonej wysoko nad miastem Mulholland Drive i kieruje swoje kroki w stronę świateł metropolii. Jest skołowana. Przesypia noc w krzakach obok domu zarządzanego przez niejaką Coco. Gdy z rana widzi wychodzącą z jednego z mieszkań posesji dystyngowaną panią, niepostrzeżenie wchodzi do jej domu. Wkrótce pojawia się tam także senne alter ego Diane - Betty, dziewczyna z prowincji, która na zaproszenie ciotki przyjechała właśnie do L.A. I oczekuje na swój pierwszy casting do filmu. Camilla przedstawia się Betty jako Rita. Nie robi tego specjalnie. Straciła pamięć i nie wie, jak sobie pomóc. Gdy wreszcie zwierza się ze swojego problemu, Betty wyciąga do niej pomocną dłoń. Decyduje się rozwiązać zagadkę – odnaleźć tożsamość Rity. Po znakomitej prezentacji do roli w filmie, o którą, notabene, zabiegała tuż przed wypadkiem Camilla, Betty odkrywa prawdę. Dziewczyny spędzają wspólnie upojną no, podczas której wyznają sobie miłość. Idylla nie trwa jednak długo, bo każdy, nawet najpiękniejszy sen, ma swój kres. Już na jawi, nadal targana wyrzutami sumienia Diane, strzałem w głowę odbiera sobie życie.
Sen kieruje się własnymi regułami. Śniąc, brniemy przez abstrakcyjne obrazy nierzadko będące krzywym zwierciadłem naszych autentycznych przeżyć. Podświadomość po swojemu swojemu filtruje rozterki, którym realnie ulegamy, dbając tym samym o naszą równowagę psychiczną. W śnie Diane ucieka od traumy, będącej treścią jej życia. W marzeniu sennym przeżywa przygody zgoła odmienne od tych, które spotkały ją na jawie. Nie gra więc w nim niespełnionej aktorki, porzuconej kochanki, nieszczęśliwej kobiety. Styka się, co prawda nadal, z postaciami, z którymi związana jest w rzeczywistości, ale okoliczności tych kontaktów są już zupełnie inne – pozytywne.
W zaserwowaną przez Lyncha zagadkę warto się wgryźć, wbrew wszelkim niedogodnościom formalnym. Nie ma co ukrywać, że pierwsza część filmu nie angażuje wystarczająco mocno, jest chaotyczna, sprawia wrażenie źle „posklejanej”. Mglistość fabuły rozmywa się jednak z każdą kolejną chwilą i paradoksalnie, staje się tym mniejsza, im bliżej jej do klasycznej lynchowskiej obrazowości.
Ten „koślawy” montaż, który fani traktują jak mankament, w gruncie rzeczy wyszedł filmowi na dobre. Przemieszanie wątków realnych z abstrakcyjnymi w proporcjach niemalże identycznych, spowodowało że każdy widz w „Mulholland Drive”mógł znaleźć coś dla siebie. Ludzie zatem tłumnie podążyli do kin.
O kolejny komercyjny sukces, Lynchowi nie będzie łatwo, dlatego warto pamiętać jego dzieło z 2001 roku. Reżyser w swoim najnowszym filmie zabłądził w rejony, w które trudno zapuścić się nawet najwytrwalszemu lynchomaniakowi.