PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30630}

Mulholland Drive

Mulholland Dr.
2001
7,6 104 tys. ocen
7,6 10 1 103604
8,5 58 krytyków
Mulholland Drive
powrót do forum filmu Mulholland Drive

Ja nie wiem o co tu chodziło, co więcej i Lynch pewnie nie wie. Bardzo podoba mi się wersja Chloe, czyli wszystko jest jednym wielkim snem Diane przed jej samobójstwem. Ok. moge to jeszcze zrozumieć, gdyby Lynch na tym poprzestał, ale pan "JestemWielkimTajemniczymReżyserem" nie może sobie odpuścic i pokazuje wszem i wobec swoją elokwencje zasypując widza kolejnymi bezsensownymi scenami, które przestały być niepokojące w 30 minucie jego "Blue Velvet". Po jaka cholere cały wątek z problemami reżysera ubabranego w farbie, o co chodzi z tymi dwoma włochami, czy wymyslił ich tylko po to, żeby Badalamenti mógł zagrać w filmie? A szczytem wszystkiego jest kolejny nieudany czarny charakter, który próbuje być straszny- facet w salonie za szkłem, czyli kopia mr. Diablo z "Lost Highway" nie wiadomo po co tam wepchnięta siedzi sobie i w załorzeniu buduje napięcie... Jeśli Lynch zrobi jeszcze jeden film w tym stylu to jasnym będzie, że więcej pieniędzy na swoje chore impresje nie dostanie. W "Lost Highway" braki w scenariuszu zapchał (i to dość nieudolnie) scenami łóżkowymi we wszystkich konfiguracjach, tu było z dziesięć niepotrzebnych wątków, które doprowadzały widza do szału z każdą kolejna minutą. I znowu jedynym atutem filmu Davida Lyncha była śliczna muzyka, ale ile razy można ratować sytuację soundtrackiem?
Jedyny powód dla którego wciąż mam w sobie odrobinę szacunku do tego reżsera to przyznanie przez niego Złotej Palmy Polańskiemu, ale moja cierpliwośc się kończy. Lynch zasługuje już tylko na LINCZ!

ocenił(a) film na 10

Nie miej pretensji
Nie musisz ogladać Lyncha jeśli go nie rozumiesz. Wszystko wyjaśniłam w mojej notce" czy wszystko musi być zawsze jasne"
Czy naprawdę uważasz, że reżyser powinien podawac gotowy przepis na zrozumienie filmu? czy zawsze podstawą dla ciasta musi być mąka i dwa jajka?
On przełamał w ludziach to co od dawna budowali inni reżyserzy. ja np. mam dosc banalnych filmów z łatwa do przewidzenia fabułą i śmiesznie prostym zakończeniem.
łynch robi po prostu coś innego niż wszyscy. A jesli chodzi o jego stosunek do filmu, myślę, że kręcąc je dokładnie wie, co chce osiągnąć.

użytkownik usunięty
Elena

Lynch zapowiadal sie dobrze
Ja nie oczekuje od filmu latwej fabuly i rzezni w stylu "Draka w Bronxie", ale bez przesady! Tu nie chodzi o niedokladność fabuły, tu chodzi o jej brak. Tak naprawdę rzecz w oglądaniu filmów Lyncha polega na tym, że w koncu zauważamy, że tu nie ma przesłania. Lynch jest na tyle sprytny, ze robi z ludzi idiotów- ja nakrece bezsensowny film a wy bawcie sie w interpetacje. Ja tez kiedys myslalem "Lynch wyznacza nowa jakosc", ale w koncu bylem na tyle inteligentny, zeby dojsc do rozumu i zakumac o co tu naprawde chodzi. Moze tez kiedys do tego dorosniesz, bo Lynch robi ludziom wode z mózgu, i jeszcze mu za to placa.
Poza tym, nie wiem czy wiesz, ale od prawie 10 lat ten reżyser zjada wlasny ogon, zmienia tylko imiona bohaterow. W koncu nawet durne pomysly sie kiedys koncza...
A jeśli chcesz obejrzec niepokojace i niejednoznaczne kino to polecam Polanskiego, on nigdy nie udawal, ze robi nie wiadomo co, on po prostu krecil filmy, albo "Opętanie" Żuławskiego, lepsze warsztatowo i przynajmniej mają przesłanie.

ocenił(a) film na 10

Nie wiem
Mozliwe, że kiedyś dorosnę i będę mieć tak trzeźwe podejście do Lyncha jak ty. Ale na razie się nim zachwycam, możliwe, ze zawsze tak będzie.. a może już żaden jego film mi się nie spodoba.
Poza tym o to własnie chodzi, żeby poznawać, rozumieć, nie- rozumieć porzucać i szukac dalej. Polańskiego również lubię, nie kwestionuję jego wielkości. Tylko, że nie wszystkim musi podobać się to samo.

użytkownik usunięty
Elena

trochę przesadziłem
Wstyd mi.... Poniosło mnie trochę i wywaliłem ze zbyt grubej rury, ale byłem właśnie na świeżo po seansie Mullholand Drive i humor nie dopisywał po tym co zobaczyłem. Każdy ogląda to co mu się podoba, ale nalezy raczej zastanowić nad tym co Lynch tak naprawdę chce przekazać i czy jego "radosna twórczość" nie jest tylko popisem służacym zrobieniu wody z mózgu odbiorcy. U Lyncha należy cenić przede wszystkim sceny, które potrafią wryć się głęboko w pamięć, jak chociązby ta w teatrze (MD), a ewentualne interpretacje zostawić krytykom, bo jak powiedział Polański "Koty muszą się wymiauczeć". Tylko, że dla mnie zbiór wizjonerskich scen to trochę za mało jak na dobry film, przydałoby sie też przesłanie...

ocenił(a) film na 10

No to rozejm
No jasne przesłanie musi być. Ale myślę, że można i w MD coś takiego znaleźć .. może coś z wyrzutami sumienia, może coś o miłości i nienawiści.. Myślę, że wiele zależy od nastroju w jakim oglądasz ten film i co cię aktualnie trapi..
coraz bardziej podoba mi się ten rodzaj dyskusji ;-)

użytkownik usunięty
Elena

skoro dyskusja taka miła...
Skoro dyskusja taka miła to polecę coś od siebie: jesli lubisz takie schizofreniczne klimaty jak u Lyncha to powinien ci sie spodobać film Żuławskiego "Possession" (polski tytuł to "Opętanie"). Jest niezwykle trudny do dostania, ale naprawdę warto go zobaczyć. Tu też mamy do czynienia z wielowarstwowym znaczeniem, ale całośc podana jest, powiedziałbym, przystępniej, nie jest tak poszarpana. W każdym razie największą zaletą tego obrazu jest i tak aktorstwo, moim skromnym zdaniem mamy tam najlepszy damsko-męski duet w dziejach kina. Issabele Adjani i Sam Neil grają jak w transie, są przerażający, wstrząsający, niesamowici. Ich gra jest tak sugestywna, że po obejrzeniu całości cięzko jest cokolwiek powiedzieć... nie żartuję, to trzeba zobaczyć. Żuławski wywarł na Adjani taką presje (w końcu wciela się ona w kobietę, której nie zostało wiele z jej zdrowia psychicznego) by zagrała tą rolę zgodnie z jego wizją, że aktorka okupiła kilka nagród jakie dostała za najlepszą rolę kobiecą długim leczeniem psychiatrycznym. Miodzio!