Ktoś kto pisze że zrozumiał Lyncha kłamie. Lyncha nie da się do końca zrozumieć i trzeba go interpretować na swój sposób odmienny od intencji geniusza. Jednym ze spostrzeżeń, z którymi wszyscy muszą się zgodzić jest kunszt reżyserski Davida w budowie atmosfery, która osiąga w "Mulholland Drive" swój kulminacyjny moment w klubie "Silencio" (moim skromnym zdaniem). W labiryncie akcji wystarczy na chwile stracić koncentrację i już jest się całkowicie pogubionym bez żadnych szans na zrozumienie suspensywnej reszty pozostałej do końca filmu. Żonglerka postaciami uczestniczącymi w akcji i na jawie i w śnie nie jest łatwa do ogarnięcia a motywy nimi kierujące nie są do końca jasne. Betty kocha Rite a Rita kocha Adama, więc zawiedziona kochanka zleca morderstwo po dokonaniu którego popełnia samobójstwo. Jest jeszcze symbolika przedmiotów z kluczem na czele i to nachalnie powtarzane zdanie "TO TA DZIEWCZYNA". Jak dla mnie za skomplikowane, ale mistrzostwo reżyserskie jak już napisałem zauważy każdy. Do zobaczenia na następnej obłąkanej herbatce u marcowego zająca.