Wydarzenia rozgrywają się w Hollywood, gdzie sztuczne niebo, sztuczne gwiazdy i sztuczne uśmiechy kontrastują z prawdziwymi lękami bohaterek; W jednej ze scen uczestniczą w osobliwym nocnym spektaklu – wszystko jest w nim umowne, wystudiowane, sztuczne: orkiestra tylko udaje orkiestrę, latynoska śpiewaczka porusza ustami korzystając z dobrodziejstw playbacku, konferansjer już na samym początku zdradza widzom zasady tej gry: „nie ma orkiestry, ale zaraz usłyszycie orkiestrę”. Wszystko jest iluzją, maski, przebrania, ciągłe zmiany osobowości tworzą świat kusząco nierealny, ale też skrywający autentyczne cierpienie i samotność.
Najciekawszym elementem „Mulholland Drive” jest odwrócenie poetyk: pierwszy plan filmu, opowiedziany klasycznie okaże się w dużej mierze subiektywną wizją chorego umysłu; drugi zaś, będzie miał wiele cech narracji obiektywnej. Dodać jednak trzeba, że podział ów jest bardzo umowny, albowiem oba porządki bardzo łatwo się przenikają. Charakterystyczna jest także wymienność postaci; w drugiej części filmu te same osoby otrzymują inne, choć znane nam już, imiona, funkcje; Betty, która na początku próbowała swoich sił w Hollywoodzkim świecie zostaje nazwana Diane, mieszka w innym domu, zajmuje się innymi rzeczami. To jakby przemieszanie cech charakterystycznych, przetasowanie osobowości i otoczenie ich nowymi ciałami. Wraz z rozwijającą się fabułą filmu wkraczamy na inne piętra fikcji, gubimy się w interpretacjach, mamy wrażenie, że znaleźliśmy się w świecie wieloznacznym, zależnym od naszej wyobraźni i wrażliwości; stopniowo zyskujemy jednak świadomość, że nasza wolność jest wolnością urojoną – wszystko, co widzimy i czujemy, nawet to, co możemy sobie wyobrazić zostało wcześniej zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach. Jesteśmy w tej samej sytuacji, co bohaterki; to, co widzimy na ekranie okazuje się być naszymi obsesjami, naszymi lękami i naszym wpadaniem w obłęd. Zniewolenie przez los jest tym większe, im bardziej staramy się zrozumieć logikę wyobraźni i logikę „Mulholland Drive”. Stworzono dla nas pułapkę, w której sami się uwięzimy.