PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=713756}

Mythica: W poszukiwaniu bohaterów

Mythica: A Quest for Heroes
2014
5,4 1,6 tys. ocen
5,4 10 1 1580
Mythica: W poszukiwaniu bohaterów
powrót do forum filmu Mythica: W poszukiwaniu bohaterów

Niezwykle ciekawy projekt, czyli „Mythica: W poszukiwaniu bohaterów”. Film mocno przygodowy, w świecie fantasy, który silnie przywołuje skojarzenia z kampaniami D&D, filmowym światem „Władcy Pierścieni” oraz klimatem do „Pół wieku poezji później” i może troszeczkę „Magnaci i czarodzieje” – dziwna mieszanka, prawda?

No to zacznijmy od przedstawienia bohaterów: czarodziejka Marek (aktorka Melanie Stone), kapłanka Teela (grana przez Nicola Posener), wojownik Thane (w tej roli Adam Johnson) i złodziej Degen (tutaj Jake Stormoen); są jeszcze dwie poboczne postaci, tj. krasnolud Młot (Christopher Robin Miller) oraz czarodziej Gojun Pye (Kevin Sorbo). Dlaczego przedstawiam bohaterów najpierw? Ponieważ to są istne archetypy, dlatego kojarzy mi się D&D, gdzie podział na klasy jest mocno zarysowany.

Historia w skrócie polega na zebraniu drużyny i przeżyciu przygody. No dosłownie scenariusz do D&D, jestem pewien, że scenarzysta się w to zagrywał. Ale czy to wada? Otóż nie, Jest to fantasy przygodowe, no i swoją rolę w gatunku spełnia. Jest trochę pocieszne, troszkę schematyczne, miejscami nawet dramatyczne (choć to może lekko za dużo powiedziane), w każdym razie leci przez różne emocje, które towarzyszą nam podczas podróży czwórki bohaterów. Film przedstawia Marek jako główną bohaterkę, przynajmniej takie mam odczucie, jest to niewolnica, która na początku spotyka/ mija swoich dwoje przyszłych towarzyszy, lecz nie od razu stają się drużyną – to później; następnie spotyka kapłankę.

Pierwszy akt filmu to stworzenie drużyny, zajmuje on jakąś jedną trzecią długości – czyli ok. 30min. Nie jest to ani wydłużony czas, ani za bardzo skrócony. Jesteśmy w stanie poznać każdego bohatera od jego strony, przypisać mu jakieś cechy, jakieś upodobania i „nazwać” go w głowie. Drugi akt, to podróż, walka, rozmowy, skradanie się, magia, ukrywanie się, tropienie i w sumie to przemiany bohaterów.

Jeśli chodzi o konieczne elementy w filmie, żeby miał on sens. Przemiany bohaterów? Są. Czy są one ogromne? Nie - i bardzo dobrze, ponieważ to początek podróży i ziarno tych przemian zostało dopiero zasiane. Fabuła? Jest. Czy jest wybitna? Nie, ale też nie jest obrzydliwie prostolinijna. Filmy „Hobbit”, czy pozostałe wymienione na początku filmy mają podobnie skomplikowaną i złożoną („Władca pierścieni” nie jest wliczany – on jest o klase społeczną wyżej), jeśli nie mniej. Gra aktorska? Wbrew pozorom istnieje. Nie jest to tak wybitne jak w filmach Ingmara Bergmana, ale nadal takie „niezłe”; na pewno im się chciało zagrać i coś stworzyć. Scenografia? No i tutaj się zatrzymam.

Wszelkie dalekie plany, biegający bohaterowie wśród gór i polan – intensywnie zalatuje „Władcą pierścieni”. Nie wygląda to źle, ba! Wygląda to całkiem estetycznie i ładnie. Jest to względnie udana „amatorska” inspiracja. Sceny w lokacjach zamkniętych, przykładowo walka przy murze na początku filmu. Bardzo widać ograniczenie terenu i tego, że było to prawdopodobnie przy jakichś ruinach. To zaleta, bo użyli coś istniejącego i umiejętnie ukryli niedociągnięcia budując minimalnie klaustrofobiczną walkę w ciasnocie. Karczma krasnoluda, jest dosłownie idealną karczmą fantasy. Po prostu. Widać bardzo ewidentnie, że ujęcia starano się kręcić jak najbardziej wykorzystując fizyczne i istniejące obiekty, zarośla, ubiór, nawet maski orków są pasujące. Nie są komiczne, są realnie obrzydliwe – czyli takie jakie mają być.

Właśnie! Stroje! Są genialne, są realistyczne, jak na standardy świata fantasy. Po kolei – ubiór, wystrój, rekwizyty, tj. miecze, łuki, tarcze, zbroje, plecaki, wszystko pasuje do przedstawionego świata. Jest to genialnie pasujące. Kompletnie NIE występuje coś co tyczy się wielu gier - dysonans ludonarracyjny. Wszystko jest spójne i takie, że mogło by tak istnieć. Neironicznie stroje w „Hobbicie” lub serialu „wiedźmin” od Netflixa są gorsze. Są mniej spójne i szczegółowe.
Jedyną wadą filmu jest CGI, choć nie do końca. Jest też ono spójne ze sobą, choć bardzo bardzo bardzo je widać. Trąci starością i takim starym CGI, ale jak spojrzałem na „Hobbita” (często porównuje do tego filmu, ale wyszedł w tym samym roku i jest pod wieloma względami podobny) to on wygląda trochę lepiej, ale tylko „trochę”. Postać ogra jest świetnym przedstawieniem brutalnego zwierzęcego zła - czyste mięśnie i brzydota.

Podsumowując, film pod wieloma względami lepszy od wielu podobnych oraz inspiruje się tymi najlepszymi. Gra aktorska jest zadowalająca, fabuła prosta, lecz nie prostacka lub prostolinijna, CGI no stare, ale nadal jak na takie lata to estetyczne oraz z „ładną” wizją artystyczną. Stroje, sceneria i klimat – świetne. Solidne fantasy przygoda. A no i wadą jest nie do końca widoczna rasowość – tj. złodziej jest elfem, czego kompletnie nie widać. Początkowo spodziewałem się filmu co najwyżej 4/10, po seansie skuszałem się na 6/10, ale po analizie daje 7/10. Z serduszkiem <3 .