Film nieudany, a szkoda, bo historia ciekawa, a nazwiska wiele sugerowały. Filmu nie ratuje ani Eric Roberts, ani muzyka Billa Conti'ego, ani sceny treningów, czy sporadycznych walk. Film jest nudny, wlecze się, nie zawiera żadnych atrakcji ani w ogóle nic ciekawego w sobie niema. Oglądanie pierwszej połowy to skaranie Boskie i są jeszcze te durne wstawki retrospekcyjne rodem ze starych filmów Kung Fu.