Przez ponad połowę tej produkcji zanosiło się na film jeden z wielu, z oklepanym tematem, do którego nic nowego wnieść już nie można, tzn. są ci, co dobrzy w roli ofiary i ci źli, którzy ich tropią i chcą odebrać im życie. Do tego należy wspomnieć, że jest to produkcja Netflixa, a więc od początku pachniało poprawnością polityczną i na siłę wplecionym wątkiem rasizmu. Tymczasem w momencie, w którym wyszły na jaw skrywane sekrety ofiar, które są powiązane z polującym na ich życie mordercą, wówczas film nabrał oryginalności i kolorytów. Pod względem aktorskim mogło być lepiej, ale i tak oceniam go dobrze, ponieważ miło mnie ta z pozoru banalna historia zaskoczyła. Warto obejrzeć. 6/10.