Nie tyle zalatuje kiepścizną, bo to solidne kino, co nie ma w nim porywających kreacji aktorskich. Jednak gra aktorska jest dobra i przyjemnie się film ogląda. Moim zdaniem słabsze momenty miał, ale tylko w scenach miłosnych i niektórych romansowych Charlie Hunnam (Gavin). Ale ogólnie grał na przyzwoitym poziomie. Liv Tyler wypadała dość blado, chociaż nadrabiała w scenach miłosnych. Przyjemnie się je z jej udziałem oglądało. W nich nie brakowało emocji!

Zgadzam się, że Patrick Wilson wypadł najlepiej. Ale.. miał też najlepszą rolę. Miał się gdzie wykazać. Graną przez niego postacią co chwilę targały duże ataki gniewu, fanatyzmu, rozpaczy, zazdrości, zawiści itd. Liv Tyler natomiast miała rólkę żonki wycofanej i zahukanej przez fanatycznie religijnego męża. Mało emocji było w tej postaci (oprócz scen miłosnych).

Film generalnie znakomity dla ateistów. Powinni go zobaczyć, bo porusza ciekawe dla nich sprawy w zgodny z ich przekonaniami sposób.

Nic dodać, nic ująć, w pełni się zgadzam.