Wielu zaprzecza tu, że to nie była miłość... Owszem, to miłość. Niestety, zaburzona przykrymi wspomnieniami z dzieciństwa głównej bohaterki i zbyt gwałtownymi oczekiwaniami głównego bohatera, który zamiast być cierpliwym, wyrozumiałym i czułym, wolał skupiać się na sobie i swoich pragnieniach. Widać w rozmowie z przyjaciółmi pod koniec filmu, że strasznie żałował, iż nie potrafił w w imię tego pięknego uczucia, wznieść się ponad swoje pragnienia i oczekiwania. Sam niedawno popełniłbym ten błąd. Młoda, około 20-letnia kobieta, jak bohaterka tego filmu, ma prawo mieć swoje obawy, lęki i traumy, z okresu dzieciństwa lub dojrzewania, które bez psychoterapeuty mogą przerodzić się w poważne problemy neurologiczne jak PTSD czy inne przeszkody, utrudniające lub uniemożliwiające satysfakcjonujące relacje. Nawet chłodne, praktycznie nieistniejące, bliskie stosunki, córki z ojcem, jak te ukazane w filmie, mogą być źródłem takich przeszkód. W dłuższej konsekwencji mogą prowadzić również do zespołu zwanego Borderline Personality Disorder (BPD).
cierpliwość i wyrozumiałosc to nie cecha 20 latków, to że on tam po 45 latach załował i pamiętał to jest typowa filmowo-ksiązkowa naiwność, ludzie lubią takie ckliwe historyjki, bo w rzeczywistości nikt nie pamieta o jakiś miłościach z okresu dojrzewania, zwłaszcza jak juzskleroza ich męczy i inne choroby