Wiseau gra tutaj typa, który jest w posiadaniu złotych zębów wartych kilka tysięcy, ale zaczyna nimi handlować dopiero kiedy bezdomny (!) Greg korzysta z jego gościny, po czym obrabia z części majątku, a potem stwierdza, że dobrze by było z nim robić interesy. O ile początek trzyma jakiś poziom, w połowie zaczyna się robić nużąco i nie pomaga nawet Wiseau, który zaczyna śpiewać, tańczyć, czyli po prostu robi sobie ubaw na planie. Całość wygląda jak autobiografia przyjaźni Grega i Tommy'ego pomieszana z "The Room" w kwestii zachowań bohaterów czy nawet jakże dramatycznego finału, który zapowiada (niestety) drugą część tego koszmaru.